O FESTIWALU
Tym razem tematyka Warszawskiej Jesieni nie odnosi się do estetyki i materiału dźwiękowego. Tak było na przykład w zeszłym roku, kiedy Festiwal był anonsowany hasłem „przenikania” i traktował o wędrówce zjawisk muzycznych pomiędzy epokami i różnymi gatunkami muzycznymi. Tegoroczna Warszawska Jesień nie ma nawet sprecyzowanej idei problemowej, jak na przykład edycja zatytułowana „Res Publica” z roku 2017 – o stanie relacji społecznych w stulecie niepodległości Polski – czy „Pneuma” w 2019, kiedy badaliśmy tęsknotę za uciekającym współczesnemu człowiekowi wymiarem duchowym, za spójnością świata.
„Prześwit” – słowo kluczowe tegorocznej edycji Festiwalu – jest symbolem nowego etapu, otwarcia i szansy. Zarówno w perspektywie społecznej, jak i indywidualnej. Odnosi się do nadziei, jaką w chwiejącym się w posadach czasie chcielibyśmy mieć co do przyszłości. Zwracamy uwagę na twórczość, która nie po to dzieli się z nami swoimi alarmistycznymi intuicjami i obawami, aby nas pogrążyć, ale by – poprzez alert – od czegoś uchronić i poprowadzić do normalności.
„Prześwit” to jeden z terminów używanych przez filozofa Martina Heideggera: Niemieckie Lichtung oznacza polanę wewnątrz lasu pozbawioną drzew, najlepiej obrazując opisywane zjawisko. To także fragmentaryczne przepuszczenie promieni słonecznych. W tym odczytaniu staje się on furtką pozwalającą dostrzegać zjawiska czy przedmioty częściowo zasłonięte, ukryte przed spojrzeniem… (Mateusz Kłosowski, W prześwitach poezji i filozofii, czyli tam, gdzie spotykają się Leśmian i Heidegger)
Kiedy kilka lat temu zaczynaliśmy projektować tę edycję Festiwalu, wiedzieliśmy, że w jej centrum znajdzie się Najlepsze miasto świata. Opera o Warszawie, zamówienie miasta Warszawy na rocznicę powojennego oswobodzenia zniszczonej stolicy z niemieckiej okupacji. Warto sięgnąć do książki Grzegorza Piątka, która stanowiła punkt wyjścia do powstania opery. Przesłanie kompozytora Cezarego Duchnowskiego i autora libretta Beniamina Bukowskiego w szerokim sensie nie dotyczy jedynie losu Warszawy, ale też innych miejsc, które doświadczyły zniszczenia. Także tych, gdzie wydarzyło się ono całkiem niedawno lub właśnie ma miejsce. Tu również możemy mówić o perspektywie zarówno społecznej, jak i indywidualnej.
Układając program Jesieni poszukiwaliśmy kolejnych utworów dostrzegających przypadki doświadczania wspólnotowej i indywidualnej traumy. Ale z drugiej strony, niejako dla przeciwwagi, czuliśmy potrzebę prezentacji muzyki, która tego rodzaju konteksty równoważy, kompensuje i psychicznie regeneruje słuchaczy; otwiera na światło „prześwitu” na intrygujące dźwięki dobiegające z oddali – jak to będzie miało miejsce w koncercie finałowym. Tematyczny klucz dotyczy ostatecznie bardzo różnorodnych treści. Stanowi kontekst, „nachylenie” myślowe wobec całego zasobu tegorocznej Warszawskiej Jesieni. Także wówczas, kiedy prezentowana muzyka niekonieczne pozostaje w bliskim związku z festiwalowym hasłem.
Tegoroczny Festiwal z pozoru wydaje się zdominowany przez zespoły. To tylko powierzchnia. Zespołowość nie zawsze wiąże się z typowymi koncertami. Oferuje utwory i wydarzenia rozpięte pomiędzy zapisem a performansem, narracyjnością a instalacyjnością, dźwiękowością a intermedialnością, dziełem wykonywanym przez muzyków a wydarzeniem społecznościowym. Dziesięć jesiennych dni przyniesie ponad siedemdziesiąt wydarzeń o dużej różnorodności, jeśli chodzi o ich formuły: opery, koncerty, performanse, działania intermedialne, soundscape’y, słuchowiska, teatr muzyczny, wystawy, spacery muzyczne, filmy, instalacje, spotkania, rozmowy. Obok nurtu głównego, klubowego, Małej Warszawskiej Jesieni i wydarzeń towarzyszących, powracamy do nurtu Warszawska Jesień – Konteksty z rozmowami na temat relacji nowej muzyki do różnych aspektów naszego życia społecznego, kultury i technologii. Po raz pierwszy proponujemy pasmo wydarzeń międzyfestiwalowych połączonych w cykl: HerSounds z festiwalami Sonics & Scenics i HER Docs Film Festival oraz Labową Jesień z Hashtag Lab.
Tylko w ramach nurtu głównego Festiwalu i Warszawskiej Jesieni Klubowo zabrzmi sześćdziesiąt utworów, w tym pięćdziesiąt osiem premier, prawykonań i pierwszych prezentacji w Polsce oraz czternaście kompozycji zamówionych przez Festiwal. Zaprezentujemy dorobek pięćdziesięciu sześciu twórców pochodzących z dwudziestu trzech krajów, choć prowadzących swoje artystyczne aktywności także w wielu innych miejscach. Warszawska Jesień Klubowo przyniesie pięć wydarzeń. Zaś Mała Warszawska Jesień, organizowana po raz piętnasty, oszołomi rozmaitością gatunkową i pomysłami inicjatyw w liczbie szesnastu. Wydarzenia towarzyszące skoordynowane z Festiwalem to czternaście sposobności do słuchania muzyki, oglądania filmów i spotkań (wśród nich organizowana przez PWM promocja wywiadu rzeki Adama Suprynowicza z Tadeuszem Wieleckim!).
Po kilku latach przerwy mamy na Warszawskiej Jesieni festiwal gościnny. Kiedyś było nim Ad Libitum. W tym roku prezentujemy norweski festiwal Ultima, który ma za sobą trzydzieści pięć edycji. Wychodzimy z założenia, że wydarzenie artystyczne może stanowić rodzaj doświadczenia nie tylko estetycznego, ale także filozoficznego i społeczno-kulturowego. Wychodzić poza tworzywo. Odnosić się do mapy zjawisk i ją interpretować. Stanowić kapitał myśli, którym warto się dzielić, z którym warto wchodzić w dyskusję. Będzie ku temu sposobność na spotkaniu z dyrektorką Ultimy Heloisą Amaral i Sarah Ludwig-Simkin – dyrektorką zespołu Cikada silnie z festiwalem Ultima związanego.
Jerzy Kornowicz
Dyrektor Festiwalu