“People are crazy and times are strange…” śpiewał w 2000 roku Bob Dylan. Dziś te słowa są jeszcze bardziej aktualne i niepokojące.
Narastające konflikty na całym świecie naruszają fundamenty cywilizacji – pokój, współpracę, wzajemne zrozumienie, empatię
i szacunek dla każdej żyjącej istoty. Rosnąca agresja z realnym widmem kolejnej globalnej wojny, lekceważenie znaków płynących ze środowiska naturalnego uniemożliwiają harmonijną egzystencją i odbijają się negatywnie na działaniach kulturalnych, które coraz częściej uznawane są za zbędne lub nieopłacalne.
Przemoc fizyczna nie jest najważniejszym zagrożeniem dla świata. Cywilizacje giną nie tylko w wyniku gwałtownych wypadków. Znikają przede wszystkim z powodu trwających dziesiątkami lat procesów erozji wartości duchowych. Czy artyści i twórcy kultury będą w stanie odnaleźć wspólny język i stanąć solidarnie w obronie kluczowych wartości dzięki którym nasza cywilizacja w ogóle powstała? Czy – mimo wewnętrznych konfliktów, które degradują nie tylko przemysł filmowy, lecz wszystkie grupy społeczne – zdołamy ocalić to, co pozwoli przyszłym pokoleniom zdefiniować swoją tożsamość i odnaleźć sens życia w coraz bardziej zunifikowanym, „zmacdonaldyzowanym” świecie? Tolerancja i szacunek dla poglądów mieszczących się w granicach humanistycznego dekalogu i potrzeba wspólnotowego przyjaznego współdziałania są jedyną nadzieją.
Współczesność próbuje przekonać młode pokolenia, że można żyć bez korzeni. Czy artyści i propagatorzy kultury powinni ulegać presji mediów społecznościowych i wykreowanego przez nie „świata na niby”? Człowiek jest jak drzewo – bez korzeni nie przetrwa.
W przemyśle filmowym dobry obraz nie powstanie bez przyjaznej współpracy tych całego zespołu produkcyjnego, ludzi stojących za kamerą i przed kamerą. Gotowe dzieło nie trafi do widzów bez ludzi pracujących przy promocji w kinach i na festiwalach. Wydarzenia filmowe nie przetrwają bez wsparcia firm komercyjnych i publicznego wsparcia, instytucji filmowych i samych twórców. Musimy zacząć tworzyć nowe relacje wspólnotowe z pełnym zrozumieniem i wzajemnym wspieraniem siebie nawzajem.
Światowy kryzys uderza w branżę filmową wyjątkowo mocno – zewsząd dochodzą do nas głosy o niszczeniu starego porządku, często odbywa się to mechanicznie, bezmyślnie, ale często też w sposób wyrachowany i cyniczny. To nie może tworzyć trwałego fundamentu lepszej rzeczywistości. Wewnętrzne konflikty, zawiść, pazerność i chęć „krwawego” odwetu, zawłaszczania pracy innych zniszczą to co najważniejsze dla naszego środowiska - poczucia wspólnoty ludzi i miłości do kina, pragnienia opowiadania ludziom pięknych historii i łączenia wszystkich ponad podziałami. Czy naprawdę chcemy, by współczesne pokolenie twórców zapisało się w historii kinematografii jako to, które doprowadziło do zniszczenia branży swoim bezwzględnym dążeniem do celu po trupach? Czy nie lepiej byśmy zostali zapamiętani jako ci, którzy w czasie tak wielkiego kryzysu potrafili stworzyć pokojową wspólnotę ciężko tworzącą nowe relacje i równowagę szacunku dla wszystkich kreatywnych?
Walczymy, by nasz festiwal zachował wysoki poziom, lecz kierunek, w którym zmierza świat, sprawia, że deprecjonuje się naszą atrakcyjność jako miejsca promocji wartości artystycznych i duchowych.
Jednocześnie jesteśmy wystawieni na presję różnych środowisk – o odmiennych poglądach, potrzebach i oczekiwaniach – które w przypadku braku bezkrytycznej afirmacji ich oczekiwań czynią nas celem ataków, deprecjonują dorobek festiwalu i zniekształcają nasze intencje - insynuując, że nie jesteśmy wystarczająco otwarci dla wszystkich.
To błędne koło, z którego możemy wyrwać się tylko wspólnym wysiłkiem – artystów, twórców i mediów, wszystkich, którzy wierzą w kulturę jako dialog i spotkania w dobrych zamiarach, bez agresji i złości. Dość kłamstw. Dość pomówień i niszczenia wizerunku festiwalu oraz fałszywej narracji o ratowaniu go poprzez eliminowanie tych, którzy go stworzyli.
Dziś często wartość artystyczna filmu przestaje być ważna. W pierwszej kolejności liczy się to kto film zrealizował i z jakich pobudek. Następuje ogromny rozłam wśród artystów niemal zaocznie.
Ocena wartości artystycznych, duchowych i humanistycznych jest fundamentem Festiwalu EnergaCamerimage. U nas mistrzowie uczą, młodzi nie boją się zadawać pytań, a widzowie płaczą i śmieją się razem z bohaterami filmów. Chcemy dawać głos twórcom below the line, wierząc, że artyści above the line będą wspierać wartościowe projekty.
Kino może być miejscem, w którym ludzie leczą swoje dusze, odzyskują nadzieję, odnajdują utracone chwile i harmonię piękna, które idzie w parze z dobrem, ale najpierw my sami musimy dojść do porozumienia bez stosów i plutonów egzekucyjnych uzbrojonych w media.
Marek Żydowicz, Dyrektor Festiwalu
33. edycja festiwalu sztuki operatorskiej EnergaCamerimage odbędzie się w dniach od 15 do 22 listopada w Toruniu.
Pełen program Festiwalu można znaleźć na: https://camerimage.pl/pl/program
BInformacja o biletach: https://camerimage.pl/pl/karty-wstepu.