Przez dłuższy czas nie miałem możliwości czytania na bieżąco „Polityki” (uspakajam – nie siedziałem „we więźniu”) i teraz nadrabiam zaległości, korzystając z aplikacji elektronicznej. Ale ad rem. O ile czytanie felietonów red. Sławomira Mizerskiego raz na tydzień udaje się przejść bez poważnego uszczerbku na zdrowiu, tak czytanie ich hurtowo (nadrabiam zaległości z całego roku) nie jest już takie bezpieczne. Długotrwały chichot i towarzyszący mu łzotok prowadzą do bólu brzucha i „suchości oka”, co zmusza mnie do zakupu stosownych medykamentów, oczywiście po zasięgnięciu opinii lekarza lub farmaceuty. Nie wspomnę już o coraz bardziej podejrzliwych spojrzeniach członków rodziny zastanawiających się, czy aby ze mną wszystko w porządku (…).
Dlatego też zwracam się z wnioskiem do szanownej redakcji o podanie w dziale „Felietony” ostrzeżenia: jaka jest dopuszczalna, bezpieczna dla zdrowia dawka felietonów redaktora (w określonym czasie).
BOGUMIŁ CIOŁKO
Od redakcji: Dziękujemy za zwrócenie uwagi na skutki uboczne przedawkowania felietonów Sławomira Mizerskiego. W trosce o zdrowie czytelników rozważymy umieszczenie stosownych ostrzeżeń. Może na początek: „Czytanie Mizerskiego powoduje długotrwały chichot i zwiększa ryzyko powstawania zmarszczek mimicznych”.