„W noc sylwestrową – w okamgnieniu – nasz stary świat przeszedł ze stulecia w stulecie, a nawet z jednego milenium w drugie. W zgiełku zabawy i ogni sztucznych nie było komu podpisać światowego protokołu zdawczo-odbiorczego, globalnego bilansu: winien i ma, jakim każda szanująca się firma zamyka jeden okres rozrachunkowy, aby z czystym sumieniem wejść w następny. Wzięliśmy to zadanie na siebie. Przeklęty wiek XX – wiek wojen i totalitaryzmów – akurat dla Polaków zarezerwował wspaniałe zakończenie, prezent wolności. Jednak w protokole na koniec wieku musimy z obowiązku odnotować wiele pozycji fatalnych, obciążających hipotekę nowego stulecia i psujących smak milenijnego szampana. (…)
Nad całą światową szachownicą polityczną przez pierwsze ćwierćwiecze, może przez całe rozpoczęte w tym tygodniu stulecie, będzie wisieć zasadnicze pytanie. Czy Chiny, Rosja i Japonia wybiorą integrację z regionem euroatlantyckim, czy pójdą własnymi drogami, które w przyszłości mogą narazić świat na napięcia i konflikty. Zarówno Chiny, jak i Rosja publicznie odrzucają jednobiegunową wizję świata i jednobiegunowy system bezpieczeństwa uzasadniający amerykańską hegemonię. Największą niewiadomą pozostają ponadmiliardowe, rozsadzane ciśnieniem wewnętrznym Chiny, które przekroczyły już próg gospodarki rynkowej, ale wciąż szukają swego modelu demokratyzacji. (…)
»Zgubiliście naszą planetę« – takie plakaty po klęsce konferencji w Hadze wywiesili ekolodzy. Brzmi w tym nuta histerii, bo bieg dziejów wykazywał dotąd, że zdolności samoadaptacyjne człowieka są ogromne. Narastają jednak obawy, że w tej jedynej sprawie człowiek przekroczył punkt, od którego nie ma odwrotu, wyzwolił siły, nad którymi już nie zapanuje i nawet nie wie, na jakie spustoszenia się naraża. Kto wie, czy walka o środowisko naturalne nie stanie się najważniejszą batalią nadchodzącego stulecia”.