Przypomnę, że w 1980 r. SDP włączyło się bardzo aktywnie w nurt przemian solidarnościowych, dowodzone przez Stefana Bratkowskiego jako prezesa i Dariusza Fikusa jako sekretarza. Kara za tę aktywność była surowa.
Setki dziennikarzy zapłaciło wyrzuceniem z pracy w stanie wojennym, dziesiątki zostało internowanych, a samo Stowarzyszenie rozwiązane w styczniu 1982 r.
Jednakże SDP żyło, organizowało pomoc dla potrzebujących dziennikarzy, współtworzyło prasę podziemną. Wydawało się, że po 1989 r. SDP stanie się aktywną organizacją społeczną i przede wszystkim forum skupiającym odrodzone, wolne dziennikarstwo. Tak się jednak nie stało.
Konkurencja między mediami, a także nasilające się okresami emocje polityczne podzieliły środowisko. Niestety! Dzisiaj, mimo że po długich bojach odzyskało swój majątek, SDP jest organizacją marginalną. Rzadko słychać jego głos w istotnych dla środowiska sprawach. Nie garną się do SDP młodzi dziennikarze, bo po co? Obecny zarząd jednostronnie upolitycznił tę organizację.
Myślę, że już czas najwyższy na zmiany i ocalenie SDP. Organizacja dziennikarska jest potrzebna dzisiaj choćby w takich kwestiach jak ustawa medialna, obrona wolności mediów i praw (również pracowniczych) dziennikarzy itd. Apeluję do kolegów, aby nie lekceważyli losów SDP.
Krzysztof Turowski
W medialnym SOS-ie.
Zbliża się zjazd organizacji, która więdnie. Ta organizacja to Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
Dziś w Polsce uprawiających zawód dziennikarski jest pewnie więcej niż kiedykolwiek w historii, a jednak organizacja, która - teoretycznie przynajmniej - powinna tych ludzi zrzeszać, reprezentować ich interesy, tworzyć pole do debaty na temat zmian dokonujących się w świecie mediów, traci znaczenie, nie interesuje młodzieży dziennikarskiej, jest lekceważona przez ludzi dziś stanowiących czołówkę zawodu.