Rozgorzał spór o dyscyplinę. Czy jest jej w szkole za dużo, czy za mało? Potrzebne nam jej zaostrzenie czy nie? Znajomy etyk przypomina, że samo pojęcie prowokuje do refleksji nad dwoistością znaczeń. Łacińskie disciplina to po prostu nauczanie, także instrukcja i gałąź wiedzy. Od niego pochodzi słowo discipulus – uczeń.
Jak do tego doszło, że dyscyplina stała się nazwą przyrządu służącego do wymierzania kar? Czy nauczanie oznacza narzucanie norm? Czy musi wiązać się z rygorami, z koniecznością podporządkowania się?
Dyskusja o dyscyplinie w szkole toczy się nie tylko w Polsce, lecz i w innych europejskich krajach. Zwolennicy dyscypliny mówią o otwartych społecznościach szkolnych, w których uczniowie współdecydują o regulaminach, a autonomia odmieniana jest przez wszystkie przypadki – jako o siedliskach chaosu i niesubordynacji.
Przeciwnicy przymusu i narzuconego siłą posłuszeństwa kpią z pedagogiki wojskowych koszar, do jakich przyrównują szkoły, w których karność uznano za jedną z głównych cnót.
W tych debatach najrzadziej słychać głos uczniów. Tymczasem nas najbardziej interesuje to, co Wy myślicie o dyscyplinie. Jak rozumiecie to pojęcie? Czy dyscyplina służy ochronie ładu społecznego, czy łamaniu charakterów? Czy uważacie się za zdyscyplinowanych?
Jakie normy istnieją w Waszych szkołach? Czym są dla Was szkolne regulaminy? Czy ich przestrzegacie, czy raczej lekceważycie? Co zachęca Was do przestrzegania norm?
Czy uważacie, że powinniście rozumieć przepisy i mieć wpływ na ich stanowienie, czy jest Wam to obojętne?
Co waszym zdaniem, należałoby zrobić, by przyjęte w szkole zasady były respektowane przez członków szkolnej wspólnoty?