Zwycięstwo bez walki. Na Zachodzie przelew wrażej krwi i zwycięstwa zapewniały nieśmiertelną chwałę. Konflikt miał często charakter pojedynku, próby sił przeciwników o równorzędnym statusie, rozpoczynanego i kończonego rytualnym wyzwaniem do boju. Częścią wygranej był honor i chwała, stąd walczący zazwyczaj nie stosowali psujących wygraną metod podstępnych i uchodzących za niegodne.
W Chinach nie rozwinął się kult wojny, a zmagania rozgrywały się na płaszczyźnie dyplomatycznej i politycznej – za pomocą podstępów i przechytrzania starano się wygrać konflikt, zanim użycie wojska stanie się konieczne. Oprócz przyczyn kulturowych miało to wymiar czysto pragmatyczny: należało oszczędzać zasoby i ludzi, ale też przejąć zasoby przeciwnika (w tym jego armię) w możliwie nienaruszonym stanie. Mistrz Sun, autor słynnej „Sztuki wojny” (o której dalej), poucza: „Dlatego właśnie stoczenie wielu bitew i odniesienie we wszystkich z nich zwycięstwa nie jest wcale najlepszym z najlepszych. Najlepszym z najlepszych jest bowiem podporządkowanie sobie wojsk przeciwnika, ale bez walczenia. Dlatego najlepszym rodzajem wojny jest uderzenie na zamysły oraz plany przeciwnika”.
Jeśli już do użycia siły doszło – ryzyko starano się pomniejszyć zawczasu. Sun Zi pisał: „Zwyciężający w wojnie najpierw zwycięża, a później szuka możliwości stoczenia bitwy, podczas gdy ponoszący w niej klęskę najpierw przystępuje do bitwy, a później [w niej właśnie] stara się osiągnąć zwycięstwo”.
Szkoła strategów. Epoka Wiosen i Jesieni (770–476 p.n.e.) oraz Okres Walczących Królestw (475–221 p.n.e.) to czasy politycznego chaosu, które paradoksalnie zaowocowały gigantycznym skokiem cywilizacyjnym.