W POSZUKIWANIU NIEŚMIERTELNOŚCI. Według Paula Unschulda, niemieckiego sinologa i badacza medycyny chińskiej, o kulturze i jej wartościach najwięcej mówi sposób reagowania na chorobę i widmo śmierci. W Chinach koniec życia napawał lękiem i robiono wszystko, by odsunąć go w czasie, zwłaszcza w przypadku cesarzy. Legendarny cesarz Huangdi, zwany Żółtym, któremu przypisuje się wynalezienie medycyny, znał ponoć sposób na życie wieczne. Pierwszy Cesarz Chin Qin Shihuangdi traktował tę legendę dosłownie i z lęku przed śmiercią rozesłał po cesarstwie ludzi, by znaleźli mu eliksir młodości.
Nic z tego nie wyszło, ale niedługo po jego śmierci zaczęło się kształtować nowe pojmowanie medycyny, oparte na filozofii konfucjańskiej (art. s. 34), doświadczeniu lekarzy i systemie społecznym. Sporo mówi o nim powiedzenie, według którego lekarzom na dworze cesarskim nie płacono za leczenie władcy, tylko za to, by pozostawał w dobrym zdrowiu. Wysiłek medyków skupiał się na profilaktyce, promowaniu zdrowego trybu życia oraz na wykrywaniu pierwszych symptomów choroby.
AKUPUNKTURA I ZIOŁA. Przed zjednoczeniem cesarstwa w 221 r. p.n.e. lekarze wierzyli, że choroby są wywoływane przez duchy przodków, demony albo grzechy. Leczono zaklęciami, egzorcyzmami, a także ofiarami, które miały przekupić złe moce. Czarodzieje w sprawach leczenia radzili się duchów zmarłych, znachorzy stosowali napary i amulety, a egzorcyści wyganiali z ciał chorych demony, nakłuwając odpowiednie części ciała lub ogrzewając je. Te dwie ostatnie metody, już jako akupunktura i moksoterapia, zostały zgrabnie zaadaptowane przez rodzącą się w duchu konfucjańskim medycynę holistyczną.