Wśród krytyki płynącej z Zachodu pod adresem współczesnych Chin silnie zaznacza się sprawa przestrzegania swobód obywatelskich. Jest tu kilka wątków.
Traktowanie opozycji. Choć chińska opozycja jest skłócona, słaba i sparaliżowana perspektywą powtórki Tiananmen (1989), partia komunistyczna z pełną surowością zwalcza politycznie nieprawomyślnych. Nestorem chińskich dysydentów jest Harry Wu, choć na Zachodzie symbolem bezwzględności władzy jest Liu Xiaobo, pisarz i krytyk literacki. W 2009 r. został skazany na 11 lat więzienia, bo – zdaniem sądu – podjął próbę obalenia siłą ustroju ChRL. Winą literata było, że współredagował i podpisał „Kartę 08”, apel ponad trzystu intelektualistów i działaczy praw człowieka o zreformowanie Chin w duchu demokratycznym. Już w więzieniu Liu otrzymał literacką Nagrodę Nobla (2010). Pierwszy noblista pochodzący z Chin kontynentalnych jest dziś najbardziej znanym chińskim dysydentem i więźniem politycznym. Tych w chińskich więzieniach przebywać może 5 tys. (szacunki amerykańskiej fundacji Dui Hua broniącej więźniów politycznych).
Represyjny wymiar sprawiedliwości. Choć ChRL jest państwem zarządzanym autorytarnie, to w tamtejszych więzieniach przebywa ledwie 1,5 mln więźniów, biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców aż 6 razy mniej niż w USA. Tyle że oskarżeni, nie tylko w głośnych procesach pokazowych, mają niewielkie szanse w starciu z wymiarem sprawiedliwości. Nie obowiązuje zasada domniemania niewinności, powszechne jest stosowanie tortur w śledztwie, a upolitycznione i ręcznie sterowane sądy orzekają represyjne wyroki.