CICHA BUDOWA PÓŁMILIONOWEJ ARMII. Nową Wielką Armię budowano tak, że do trzech dywizji stojącego w Niemczech korpusu marszałka Davouta miesiącami dodawano ludzi niezauważalnie, bez zmiany struktur, gdy więc stanął on na stopie wojennej, żołnierzy starczyło na dywizji siedem. Podobnie wzmacniano załogi Gdańska i twierdz nadwiślańskich. Nad Morzem Północnym i w północnych Włoszech czuwały jeszcze trzy korpusy. Armia przeznaczona do uderzenia na Rosję powstawała stopniowo między lutym 1811 r. (gdy do Paryża dotarły pierwsze alarmy o podejrzanych ruchach Rosjan) a 3 marca 1812 r.
Siły, które wiosną zalać miały przestrzeń między Odrą, Wisłą i Niemnem, zebrano w trzy wielkie grupy. Ponad 220 tys. żołnierzy gwardii, korpusów 1., 2. i 3. oraz dwóch pierwszych korpusów rezerwowych jazdy pozostawało w ręku samego cesarza. Drugą grupę objął jego pasierb – Eugeniusz, który ciągnął z Italii na czele włoskiego 4. korpusu, a wkraczając do Bawarii, wziął pod komendę miejscowy 6. korpus, zaś do francuskiego 3. korpusu rezerwowego jazdy wcielił pułki bawarskie i saskie. Dawało to razem 80 tys. ludzi. Tyle samo liczyło zgrupowanie korpusów oddane bratu Napoleona – królowi Westfalii Hieronimowi, któremu przypisano korpusy 5. (polski), 7. (saski) i 8. (westfalski). Na obu skrzydłach czuwać miały korpusy: pruski (północ) i austriacki.
Przez całą wiosnę 1812 r. największa armia, jaką znała dotąd Europa, rosła w siłę i przesuwała się na ziemie Księstwa Warszawskiego i Prus Wschodnich. Przerastająca administrację logistyka sprawiła, że pół miliona ludzi nie dojadało (może poza gwardią) jeszcze przed przejściem Niemna.
POBÓR.