REFORMY I PRUSKI DUCH. Brytyjski oficer i historyk Basil Liddell-Hart twierdził, że trudniejsze od wtłoczenia do głowy wojskowego nowej myśli jest tylko usunięcie z niej myśli starej. Początek panowania Aleksandra tezę tę ilustruje doskonale. Powołał on wprawdzie (1802) Wojenne Ministerstwo Wojsk Lądowych, lecz w jego strukturach przetrwało podejmujące zbiorowo decyzje Kolegium Wojenne. Ministrem, a zarazem wiceprzewodniczącym kolegium został, wyrzucony przez Pawła z armii, dobiegający sześćdziesiątki gen. Siergiej Wiazmitinow. I choć celem zmian zdawało się skupienie w jednym ręku decyzji i instytucji wojskowych, zajmować się miał tylko szkoleniem, zaopatrzeniem i bieżącym zarządzaniem. Ministrowi zakazano wtrącania się w działania wojenne, wyjęto też spod jego władzy wyższych dowódców. Najjaśniejsze ukazy ogłaszała wojsku Wojenna Kancelaria Polowa, której szefował młodszy o połowę od Wiazmitinowa faworyt Pawła, gen. Christofor von Lieven. Aleksander świadomie podtrzymał ten szkodliwy z zasady, a wzmocniony osobistymi niechęciami dualizm. Dzięki niemu kontrolował armię – narzędzie, które nieraz zagrażało już carom.
Przywracając w 17 dniu panowania zniesione przez ojca historyczne nazwy pułków, Aleksander zdawał się słać mocny, reformatorski sygnał. Jednak, jak tylu Romanowów, większość energii poświęcił mundurom i symbolom. W latach 1801–02 z oficerskich oznak zniknął krzyż maltański (Paweł był wielkim mistrzem zakonu), a z żołnierskich głów pruskiego wzoru loki. Nakazano skrócić harcapy, a głowy posypywać pudrem tylko na paradę. Grenadierzy i fizylierzy dostali nowe czaka, muszkieterzy – kapelusze, wszyscy – nowe furażerki.