Andrzej Nieuważny
7 lutego 2014
Wojsko rosyjskie: Dzieło Barclaya de Tolly
Złudzenia młodego cara co do własnych talentów wojskowych prysły pod Austerlitz i Frydlandem, gdzie objawiła się słabość rosyjskiej armii przerobionej pospiesznie i brutalnie na pruskie wzorce przez wielbiącego Fryderyka Wielkiego Pawła I. Po Tylży przyszedł czas pokory i przestrojenia armii na francuską modłę.
REFORMY I PRUSKI DUCH. Brytyjski oficer i historyk Basil Liddell-Hart twierdził, że trudniejsze od wtłoczenia do głowy wojskowego nowej myśli jest tylko usunięcie z niej myśli starej. Początek panowania Aleksandra tezę tę ilustruje doskonale. Powołał on wprawdzie (1802) Wojenne Ministerstwo Wojsk Lądowych, lecz w jego strukturach przetrwało podejmujące zbiorowo decyzje Kolegium Wojenne. Ministrem, a zarazem wiceprzewodniczącym kolegium został, wyrzucony przez Pawła z armii, dobiegający sześćdziesiątki gen.
REFORMY I PRUSKI DUCH. Brytyjski oficer i historyk Basil Liddell-Hart twierdził, że trudniejsze od wtłoczenia do głowy wojskowego nowej myśli jest tylko usunięcie z niej myśli starej. Początek panowania Aleksandra tezę tę ilustruje doskonale. Powołał on wprawdzie (1802) Wojenne Ministerstwo Wojsk Lądowych, lecz w jego strukturach przetrwało podejmujące zbiorowo decyzje Kolegium Wojenne. Ministrem, a zarazem wiceprzewodniczącym kolegium został, wyrzucony przez Pawła z armii, dobiegający sześćdziesiątki gen. Siergiej Wiazmitinow. I choć celem zmian zdawało się skupienie w jednym ręku decyzji i instytucji wojskowych, zajmować się miał tylko szkoleniem, zaopatrzeniem i bieżącym zarządzaniem. Ministrowi zakazano wtrącania się w działania wojenne, wyjęto też spod jego władzy wyższych dowódców. Najjaśniejsze ukazy ogłaszała wojsku Wojenna Kancelaria Polowa, której szefował młodszy o połowę od Wiazmitinowa faworyt Pawła, gen. Christofor von Lieven. Aleksander świadomie podtrzymał ten szkodliwy z zasady, a wzmocniony osobistymi niechęciami dualizm. Dzięki niemu kontrolował armię – narzędzie, które nieraz zagrażało już carom. Przywracając w 17 dniu panowania zniesione przez ojca historyczne nazwy pułków, Aleksander zdawał się słać mocny, reformatorski sygnał. Jednak, jak tylu Romanowów, większość energii poświęcił mundurom i symbolom. W latach 1801–02 z oficerskich oznak zniknął krzyż maltański (Paweł był wielkim mistrzem zakonu), a z żołnierskich głów pruskiego wzoru loki. Nakazano skrócić harcapy, a głowy posypywać pudrem tylko na paradę. Grenadierzy i fizylierzy dostali nowe czaka, muszkieterzy – kapelusze, wszyscy – nowe furażerki. W pułkach pozostawiono dwie chorągwie na batalion (jedną z sześciu uważano za znak pułkowy), a sformowanym w 1803 r. pułkom wręczono znaki nowego wzoru. Zmiana obszycia czapraków jazdy wyczerpuje listę reform. Poza kosmetyką nie zmieniło się wiele, a pruski duch wciąż straszył w wojsku przypominając ekstrawagancje zamordowanego cara. Chęci jednak były. W styczniu 1803 r. kanclerz Woroncow nakazał ambasadorom „z niezbędnym nakładem czasu i środków” zebrać informacje o armiach goszczących ich krajów, a zwłaszcza artylerii, wojskach inżynieryjnych i pontonierach. Dyplomatom, zwłaszcza posłanym do Francji, polecono interesować się ludwisarniami, fabrykami prochu i saletry, a także arsenałami. Przybyły w listopadzie do Paryża chargé d’affaires Pierre d’Oubril weźmie sobie zalecenia do serca i przekupi urzędnika ministerstwa wojny Michela. Odtąd w przerwach między wojnami, aż do 1812 r., rosyjscy dyplomaci kopiować będą stany francuskiej armii niesione co dwa tygodnie do oprawy przez sprzedajnego biurokratę. NOMINACJE. Więcej uwagi niż harcapom poświęcił Aleksander tylko kadrom. Szybko usunął z armii i stolicy kłujących w oczy carobójców. Mogli liczyć na amnezję, ale nie na poczucie wdzięczności. Gubernator Petersburga Piotr Pahlen, wicekanclerz Nikita Panin i Płaton Zubow do końca życia pozostaną w wiejskich majątkach. Generała Bennigsena uszczęśliwiono gubernatorstwem w Wilnie. Do stolicy wracali relegowani z armii lub na prowincję generałowie, w tym postarzałe orły, jak czule zwała ich matuszka Katarzyna. 63-letni Michaił Kamieński, 61-letni Iwan Michelson, 51-letni Fiodor von Buxhöwden oraz 56-letni Michaił Kutuzow otrzymali drugą szansę; ostatni znów szybko wpadnie w niełaskę. W 1803 r. Aleksander przywrócił do służby i postawił na czele komisji do spraw artylerii oraz inspekcji tej broni 32-letniego Aleksieja Arakczejewa. Na czele komisji do spraw piechoty stanął brat cara – wielki książę Konstanty. SKŁAD ARMII. Armia rosła w siłę, sformowano 12 nowych pułków piechoty, 6 dragońskich, 2 ułańskie i 1 huzarski. Wraz z dwoma nowymi pułkami o 25 proc. wzrosła liczebność wojsk inżynieryjnych. W piechocie zmieniły się wewnątrzpułkowe proporcje między grenadierami, fizylierami i muszkieterami. Francuskim wzorem wzmacniano lekką, mobilną piechotę i jazdę; dragonię (konną piechotę) rozbudowano kosztem ciężkich, elitarnych kirasjerów. Niedostatek jazdy w proporcji do piechoty rekompensować miała kawaleria nieregularna, zwłaszcza kozacy. Byli oni specyficzną częścią armii rosyjskiej, służącą wedle praw kozaków dońskich. Poza Dońcami za cara bili się kozacy czarnomorscy, terscy, astrachańscy, bugscy, czugujewscy, uralscy, orenburscy i sybirscy, których wspierały łuki jazdy baszkirskiej, kałmuckiej, tieptiarskiej, mieszczerskiej i tatarsko-krymskiej. Aż do utworzenia w 1806 r. stałych dywizji piechoty, złożonych z różnych rodzajów wojsk, pułki należały do 14 inspekcji (okręgów), nad którymi władzę sprawowało 3 inspektorów poszczególnych broni. Tylko na czas wojny zbierano pułki w armie, rozdzielając je mechanicznie i przypadkowo między korpusy, kolumny i brygady. A że pułk był jedynym stałym bytem, współdziałanie broni pozostawało w sferze marzeń, zaś zwartość posklejanych ad hoc i obcych sobie taktycznych związków była iluzją. W latach 1806–07 po raz pierwszy wezwano do walki milicję (opołczenie); z 200 tys. zwolnionych do domu milicjantów aż 177 tys. car skierował do wojska. W lipcu 1812 r. ponownie odwołano się do milicjantów. W 16 guberniach rosyjskich i 4 ukraińskich zmobilizowano ich niemal ćwierć miliona. ARTYLERIA. W 1801 r. rozformowano 9 pułków artyleryjskich, dwa lata później przywrócono je, by w 1806 r. znów je rozwiązać. Artyleria podlegała zresztą dużym wstrząsom, a jej nowy inspektor wprowadził do 1805 r. system, który nazwano arakczejewskim. Obok standardowych dla Europy armat 12-funtowych i 6-funtowych Rosjanie używali granatników pomysłu hr. Piotra Szuwałowa (zm. 1762), zwanych jednorogami (od odlanego na lufach rodowego jednorożca). Duża prędkość początkowa pocisku dawała przewagę zasięgu, czego Józef Jaszowski doświadczył nad Berezyną: „jednorogi bowiem rosyjskie, mając stożkowe komory, tj. miejsca, gdzie się nabój wsuwa, rzucają daleko swoje granaty”. Granat jednoroga półpudowego ważył 8,2 kg, a modelu ćwierćpudowego – ponad 4 kg. Odbudowana po Austerlitz artyleria dobrze sprawiła się w Prusach Wschodnich; pod Eylau Rosjanie zdołali zebrać w baterię 70 dział. Podszkoliła się też artyleria konna, czołg (ogień i ruch) tamtych czasów. Jednoosiowe jaszcze amunicyjne zaprzężone w trojkę koni do hołobli wiozły mniej nabojów niż francuskie dwuosiowe wozy z przodkiem, ale manewrowały lepiej. OFICEROWIE. Wedle analiz, spośród prawie 4 tys. oficerów obu Armii Zachodnich z 1812 r. (wszystkich było 17 tys.), aż 87,7 proc. pochodziło ze szlachty (w armii francuskiej – 4 proc.). Jednak tylko 4 proc. z nich miało majątek, a 16,1 proc. mogło liczyć na spadek. Byli młodzi (średnia ok. 30 lat) i niedoświadczeni: 43,5 proc. nigdy wcześniej nie walczyło. Oczywiście weteranów było więcej wśród starszych stopniem. Tych, którzy bili się z Turkami lub z Kościuszką, a potem pod Suworowem we Włoszech i Szwajcarii, było jednak ledwie 12 proc. Uderza też dziś, normalna dla epoki, liczba 47 proc. oficerów z wyłącznie minimalnym wykształceniem (formularz osobowy mówił „umie czytać i pisać”). Nie było ich wprawdzie w sztabach, prawie nie było (1 proc.) w artylerii, mało w gwardii (8,3 proc.), za to pełno w jeździe (64,3 proc.) i piechocie (70,5 proc.). Szkoły wojskowe ukończył statystycznie co czwarty oficer, ale wśród artylerzystów aż 64,3 proc. Młodsi górowali edukacją nad starszymi. Do francuszczyzny przyznawał się co trzeci oficer rosyjski, ponad 29 proc. potwierdzało znajomość niemieckiego. Pomijając poliglotów w sztabach, dla artylerii obie liczby przekraczały 57 proc., ale w piechocie wynosiły tylko 12,1 proc. i 9,3 proc. Oficerowie wstępowali do armii ochotniczo (cywilny urzędnik ustępował prestiżem oficerowi), tylko 10–15 proc. ukończyło wcześniej szkołę wojskową. Trwali więc do trzech lat w stopniu podoficera, oczekując na patent. Wielu oficerów to dzieci wysłużonych żołnierzy, mianowanych na niższe stopnie oficerskie za dzielność i inteligencję. Po 12-letniej nienagannej służbie podoficerskiej, lub za wyjątkową odwagę, żołnierz mógł dostać stopień oficerski i status tzw. burbona, szlachcica bez szlacheckiego pochodzenia. ŻOŁNIERZE. Armię uzupełniano poborem (rocznie ok. 100 tys. ludzi), co drugi żołnierz pochodził z chłopów pańszczyźnianych, reszta z tzw. chłopów państwowych i mieszczan. Służba trwała 25 lat, zmęczeni robotami, źle żywieni i
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.