Z INSPIRACJI WIELKIEGO BUDOWNICZEGO. Pod koniec czerwca 1812 r. Polacy wierzyli w rychłą restytucję Królestwa Polskiego. Z patriotycznego uniesienia zrodziły się projekty upamiętnienia Napoleona – jak mniemano – wskrzesiciela i patrona odrodzonej Polski. Prócz sposobności do snucia pomysłów na pomnik, stwarzały one okazję do dyskusji na temat jego otoczenia architektonicznego. Źródłem inspiracji była urbanistyka stolicy napoleońskiego imperium. Nie pierwszy raz w tej epoce na ten temat rozprawiano. Napoleona postrzegano nie tylko jako wielkiego wodza, ale i wybitnego budowniczego, bynajmniej nie w przenośni. W grudniu 1808 r., na rocznicę koronacji cesarza, „Gazeta Warszawska” opublikowała panegiryk zawierający znamienne stwierdzenie: „Na skinienie Napoleona powstają w stolicy [Paryżu] gromadnie nowe gmachy, pałace, kolumny. On rozkazuje, a kanały niezliczone rozmnażają się po całej Francji”.
Skoro dał nam przykład, jak zwyciężać, to dlaczegóż by nie – jak budować mamy? Podobnie jak w sferze politycznej, śmiałe wizje snuć można było do woli. A ujrzeć Warszawę przeobrażoną na kształt Paryża byliby radzi zapewne nie tylko zagorzali zwolennicy Napoleona.
WARSZAWA JAK PARYŻ. Do Polski inspiracje z Paryża płynęły szerokim strumieniem już w dobie stanisławowskiej. W Księstwie Warszawskim francuskie wzorce stały się czymś w rodzaju, nieformalnego wprawdzie, ale nakazu. Jednakowoż wciąż nie tak łatwo rozsądzić, ile np. jest racji w wysuniętych przed laty przypuszczeniach Antoniego J.M. Karczewskiego (1898–1957, architekt, konserwator zabytków, badacz dziejów architektury i urbanistyki Warszawy), który właśnie na czasy Księstwa Warszawskiego datował projekt regulacji stolicy naniesiony na plan Macieja Zaczkowkiego (budowniczy i kartograf z czasów Księstwa Warszawskiego).