NAPOLEON W MOSKWIE. 14 września WA dotarła do Moskwy. Napoleon zatrzymał się ze swoją świtą na Górze Pokłonnej – ponoć w oczekiwaniu na deputację władz municypalnych, która zaprosiłaby go do miasta. Tymczasem patrole raportowały, że miasto opustoszało. Kiedy na Przedmieściu Twerskim pojawił się Murat ze swoją kawalerią, przybył do niego parlamentariusz dowódcy oddziałów osłaniających odwrót gen. Michaiła Miłoradowicza, który powierzył pozostających w mieście rannych żołnierzy rosyjskich napoleońskim służbom medycznym oraz ostrzegł, że w razie prób utrudniania ewakuacji miasto zostanie podpalone. Napoleon, do którego dotarła ta pogróżka i który nie zdawał sobie jeszcze sprawy z jej złowieszczej powagi, nakazał awangardom korpusów znajdującym się już na przedmieściach Dorogołomiłowskim, Presnienskim, Mijuskijskim i Kałuskim wstrzymanie marszu. Wojska napoleońskie zaczęły wkraczać do Moskwy dopiero ok. godz. 14.
OPUSTOSZAŁE MIASTO. O godz. 16 jako pierwsza do centrum miasta dotarła szpica kawalerii Murata pod dowództwem gen. Sébastianiego. Przy kremlowskiej bramie Nikolskiej jego oddział został ostrzelany przez kilkudziesięcioosobową grupę mieszkańców uzbrojonych w archaiczne karabiny pochodzące z arsenału kremlowskiego. Przy użyciu kartaczy generał szybko poradził sobie z tą niespodzianką. Rzeczywiście, miasto było opustoszałe. Mimo to żołnierze napoleońscy tu i ówdzie napotykali osobliwych tubylców: wielu z nich zachowywało się prowokacyjnie, byli i tacy, którzy – zdezorientowani dezinformacją rozsiewaną przez Rostopczyna w tygodniach poprzedzających okupację Moskwy przez WA, że w sukurs wojskom rosyjskim spieszą posiłki ze Szwecji i Anglii – wychodzili naprzeciw maszerującym kolumnom z pytaniem: „Panowie Anglicy czy Francuzi?