Oskar Myszor
7 lutego 2014
Rosyjska flotylla na Wiśle. Parowce i kanonierki
W tłumieniu powstania udział brały nie tylko piesze i konne pułki carskiej armii. W tym celu stworzono również na Wiśle flotyllę, która operowała od lutego 1863 do lipca 1864 r.
GWARDYJSKA ZAŁOGA OKRĘTOWA. W pierwszych miesiącach 1863 r., krótko po wybuchu powstania, namiestnik Królestwa Polskiego wielki książę Konstantin Nikołajewicz Romanow (honorowo noszący stopień generała-admirała) zaproponował utworzenie na Wiśle flotylli złożonej z uzbrojonych statków parowych i żaglowo-wiosłowych. Jako obsadę tych jednostek przewidziano jedną z kompanii tzw. gwardiejskogo fłotskogo ekipaża. Formacja ta, której nazwę można tłumaczyć jako gwardyjską załogę okrętową, została utworzona 16 lutego 1810 r.
GWARDYJSKA ZAŁOGA OKRĘTOWA. W pierwszych miesiącach 1863 r., krótko po wybuchu powstania, namiestnik Królestwa Polskiego wielki książę Konstantin Nikołajewicz Romanow (honorowo noszący stopień generała-admirała) zaproponował utworzenie na Wiśle flotylli złożonej z uzbrojonych statków parowych i żaglowo-wiosłowych. Jako obsadę tych jednostek przewidziano jedną z kompanii tzw. gwardiejskogo fłotskogo ekipaża. Formacja ta, której nazwę można tłumaczyć jako gwardyjską załogę okrętową, została utworzona 16 lutego 1810 r. Jej zadaniem była ochrona przepraw rzecznych i mostów dla wojsk lądowych oraz zaopatrywanie armii drogami wodnymi. Uczestniczyła w tej roli m.in. na Wiśle podczas kampanii 1813 i 1831 r. Pomysł namiestnika został zaakceptowany i krótko potem na obsadę flotylli wyznaczono stacjonującą w Sankt Petersburgu 4 kompanię ekipaża pod dowództwem kapitana-lejtnanta Konstantina Niebolsina (dowódcy jachtu cesarskiego „Koroliewa Wiktoria”). W jej skład wchodziło pięciu lejtnantów (Aleksandr Martianow, Nikołaj Matiuszkin, Nikołaj Niewachowicz, Aleksiej Pazuchin oraz Aleksandr Rembielinskij), 20 podoficerów, 6 muzyków, 150 marynarzy i dwóch koniuszych. W ciągu doby jednostka była gotowa i 6 lutego wyruszyła koleją do Warszawy. Tu została przedstawiona namiestnikowi, a następnie zakwaterowana w koszarach Cytadeli (noszącej wówczas nazwę Aleksandrowskiej). Namiestnik nakazał niezwłoczne utworzenie flotylli z tych środków, jakie były pod ręką: jednodziałowej żelaznej kanonierki wiosłowej Nr 1, żelaznej barki towarowej, ośmiu drewnianych szalup i dwóch prywatnych łodzi zarekwirowanych w Warszawie. W Nowogieorgijewsku (taką nazwę nosił w latach 1834–1915 Modlin) przejęto od wojsk inżynieryjnych łódź kanonierską Nr 2 (uzbrojoną w rodzaj lekkiej haubicy, tzw. jednoróg) oraz dwie 6-wiosłowe drewniane jolki. Natomiast z Sankt Petersburga przysłano koleją 4 kutry wraz z oddziałem artylerzystów rakietnoj komandy pod komendą konduktora Gudkowa; obsługiwali oni stojaki do wypuszczania rakiet, tzw. rakietnyje stanka. POSTERUNKI WODNE NA WIŚLE. 15 marca tak przygotowana flotylla przystąpiła do kontroli ruchu na Wiśle. Na rzece umieszczono obie kanonierki na tzw. brandwachtach (posterunkach wodnych). Pierwszą zainstalowano na wysokości Bielan; składała się z 30 osób załogi i oficera, zakwaterowanych w wynajętym baraku w pobliżu klasztoru kamedułów. Do ochrony jednostki przydzielono 12 kozaków. Drugą (zwaną łazienkowską, liczącą 42 ludzi) brandwachtę umieszczono koło Czerniakowa, gdzie w miasteczku wynajęto dla niej dom i przydzielono 25 kozaków. Nadzorowaną część rzeki podzielono na 6 odcinków. Każdy patrolowany był przez oddział składający się z podoficera i 6 marynarzy, obsadzających jedną szalupę (z przydzielonym czółnem). Patrole wykonywano co 3 godz. w ciągu dnia, a co półtorej w nocy. Pierwszymi dowódcami zostali lejtnanci: Pazuchin – brandwachty bielańskiej, Matiuszkin – łazienkowskiej. Od marca do października 1863 r. patrole te ujęły na Wiśle ponad 50 powstańców bądź ludzi podejrzanych o udział w powstaniu. OSTRZAŁ I AWARIA. 31 marca 1863 r. doszło do jedynego w tym okresie przypadku zastosowania rosyjskiej artylerii okrętowej na Wiśle. Ok. godz. 20 do bielańskiej brandwachty zbliżył się parowiec „Płock” (należący do Spółki Żeglugi Parowej Andrzeja Zamoyskiego) z 40 pasażerami na pokładzie, kierowany przez szypra Büchnera. Statek nie zatrzymał się do kontroli, zatem lejtnant Rembielinskij rozkazał oddanie strzału ostrzegawczego (ślepym pociskiem). Wówczas na „Płocku” zatrzymano maszynę i niesiony prądem rzeki parowiec zbliżył się do kanonierki. Wysłano w jego kierunku szalupę z Rembielińskim i celnikiem. Nie znaleźli oni niczego podejrzanego, zaś polscy pasażerowie nie wyrazili żadnych protestów. Jedynie chorąży Paktielejew (lub Paktielajew) z garnizonu warszawskiego z oburzeniem zgłosił, że „jedzie z tajnym materiałem do JCM wielkiego księcia namiestnika i zgłosi mu raport o przymusowym zatrzymaniu”. Najprawdopodobniej to właśnie ów krewki chorąży namówił szypra do wyminięcia brandwachty pod pełną parą. 11 kwietnia doszło do pierwszej we flotylli awarii. Płynąca pod żaglem kanonierka Nr 1 starała się zacumować w odnodze rzeki. Jednak przesunięcie działa, zbyt ciężkiego na jednostkę o dość niewielkiej wyporności, doprowadziło do jej zatonięcia. Dla podniesienia łodzi postanowiono wynająć dwie berlinki (duże łodzie o płaskich dnach), jednak początkową cenę 30 srebrnych rubli za obie polscy właściciele następnego dnia podnieśli do 60 za każdą. Podobna sytuacja wynikła przy próbie zdobycia pływającego dźwigu. Ostatecznie marynarzom udało się po dwóch dniach pracy podnieść łódź własnymi siłami. PAROWIEC „WISŁA”. W tym czasie do Prus wysłano kapitana-lejtnanta Arsieniewa i inż. Michajłowa z misją pozyskania nadających się do służby we flotylli parowców. Po odwiedzinach w Toruniu, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu zdecydowali się na zakup jednego statku (bocznokołowego holownika) od bydgoskiego kupca Juliusa Rosenthala, zaś w gdańskiej stoczni Klawittera zamówili sześć lekkich żelaznych szalup 4-wiosłowych z miękkimi siedziskami. Statek dotarł do Warszawy 17 kwietnia, gdzie nadano mu nazwę „Wisła”. Do początku maja odbył jeden rejs do Nowogieorgijewska oraz pięć do Torunia, przywożąc na holowanych berlinkach m.in. uzbrojenie, proch i amunicję. 12 maja, 25 wiorst (ok. 27 km) za Nowogieorgijewskiem, „Wisła” uderzyła o dno i zatonęła. Pasażerowie i ładunek zostali wysłani na wynajętych łodziach do Płocka i Włocławka, zaś w nocy, w celu podniesienia statku, do jego burt dostawiono dwie łodzie towarowe. Ratowanie „Wisły”, początkowo zapowiadające się na proste zadanie, zamieniło się w poważną operację wojskową – pojawiły się bowiem plotki, że do miejsca wypadku zmierzają liczące do 5 tys. powstańców wojska, w związku z czym dla ochrony prac ratowniczych podesłano marynarzom posiłki. Parowiec podniesiono 27 maja i po tymczasowym załataniu dziur odholowano do stoczni Zamoyskiego na Solcu, gdzie 1 czerwca wyciągnięto „Wisłę” na pochylnię i wyremontowano. PAROWCE „NAREW” I „BUG”. 5 kwietnia petersburskim stoczniom (Iżorskiej i Karra-Makfersona) zlecono budowę dwóch parowców. Były przeznaczone specjalnie dla wiślanej flotylli. Przewidziano dla nich nazwy „Narew” i „Bug”. Pierwszy okręt kosztował dokładnie 21 483 srebrne ruble i 76 i ćwierć kopiejki, dla drugiego znana jest przybliżona cena 21,5 tys. rubli. Były to jednostki o dość ciekawej konstrukcji; pomimo małej wyporności i niewielkiego zanurzenia, dzięki 24-funtowemu działu posiadały całkiem pokaźną siłę ognia. Parowce montowano w Warszawie, gdzie w tym celu przysłano z Sankt Petersburga 25 majstrów pod kierownictwem inż. Paszynina. Miejsce na budowę pochylni – w pobliżu Cytadeli – zostało wcześniej ustalone przez naczelnika inżynierów Królestwa Polskiego majora Fejchnera. Wznosił ją także przybyły z Sankt Petersburga inż. Michajłow (wraz z czterema majstrami). Na początku czerwca przybyły części statku „Narew”. Rozpoczęto montaż parowca i już 27 czerwca kadłub był gotowy do zwodowania (dla którego konieczne było pogłębienie dna rzeki), do czego doszło 5 lipca w obecności namiestnika oraz jego małżonki wielkiej księżnej Aleksandry. Całość prac wyposażeniowych zakończono na początku września. Próby wykazały wprawdzie stabilną i niezawodną pracę napędu, ale również niedostateczne (w stosunku do projektowanych) osiągi, szczególnie przy żegludze pod prąd. Winne było temu prawdopodobnie niedokładne ustawienie maszyny i kotła w kadłubie. Następnie parowiec popłynął do Bielan, gdzie przeprowadzono próbne strzelanie z działa. W przypadku „Bugu” największy problem sprawiły ważący 656 kg kocioł oraz 24-funtowe działo. Części kadłuba przysłano do Warszawy 11 lipca, pięć dni później przystąpiono do montażu, a zwodowano parowiec 24 sierpnia. Instalacja maszyny i wyposażanie jednostki trwało ponad miesiąc i dopiero 10 października parowiec przeszedł próby maszyny i artylerii, przy których wykazał się lepszą prędkością i mniejszym zanurzeniem od swojego bliźniaka. Przeprowadzano również prace na innych jednostkach flotylli. We wnętrzu „Wisły” zainstalowano okratowane stanowiska, skonstruowane tak, aby marynarze mieli zarówno dobrą pozycję strzelecką, jak i byli chronieni przez żelazne nadburcie. Poza tym na dziobie i rufie dodano po 1-funtowym falkonecie, urządzono oddzielną kajutę dla pilota oraz wydzielono tzw. kriujt-kamerę (skład na proch). Na kanonierce Nr 1 wymieniono wiosła oraz feralne działo na ćwierćpudowy jednoróg. Uzbrojono również barkę towarową (w działko 1-funtowe i dwa rakietnyje stanka). OPERACJE LĄDOWE. Oprócz służby na rzece oddziały gwardiejskogo ekipaża wzięły udział w kilku operacjach lądowych. Pierwsza, dowodzona przez generała-majora Rallego, rozpoczęła się wyruszeniem z Warszawy 14 maja, a skończyła 1 czerwca. Uczestniczył w niej oddział 40 marynarzy wraz z działem zdjętym z kanonierki Nr 1, wiezionym na dwukółce (w czasie przeprawy przez las przenoszono je ręcznie). W bitwie, w której ostatecznie nie użyto artylerii, zginęło 15 powstańców, a Rosjanie zdobyli kilka koni. Jednego z nich oddali marynarzom – ci go sprzedali, a pieniądze podzielili między siebie. 23 lipca wyruszyła grupa dowodzona przez generał-majora Kridnera, w której skład weszło 50 marynarzy i czterech oficerów. Udała się ona w pościg za oddziałem powstańczym Józefa Jankowskiego. Ekspedycja trwała 12 dni; marynarze przebyli 427 km, zorganizowali przeprawy przez Pilicę i Wisłę. Zmuszony pościgiem Jankowski rozpuścił swój oddział, a wielu powstańców trafiło do rosyjskiej niewoli. 18 sierpnia wyruszyła kolejna ekspedycja (również pod dowództwem gen. Kridnera), w której składzie znalazło się 26 marynarzy, wyposażonych w dwa rakietnoje stanka z 30 rakietami. Po przejściu guberni warszawskiej i lubelskiej natknęli się na oddział powstańczy Zielińskiego, z którym stoczyli 25 sierpnia potyczkę pod Mysłowem. Z obozu marynarze wzięli jeden stanok z ośmioma rakietami i biegiem udali się w ślad za łańcuchem piechoty, przez usiane trupami powstańców pole. Po przebyciu małego zagajnika wyszli na polanę o szerokości około wiorsty, gdzie odstraszyli rakietami galopujący w nieporządku oddział powstańczej jazdy. 31 sierpnia wysłano kolejną ekspedycję (p
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.