Wojenne podniecenie.
W trakcie wojny zmobilizowano 70 mln żołnierzy. Seks był dla nich jedną z form ucieczki od grozy sytuacji, w jakiej się znaleźli, i sposobem radzenia sobie ze stresem. Z drugiej strony, dla wielu kobiet sprzedanie swego ciała stanowiło sposób na utrzymanie siebie i swych najbliższych. Generalnie wojna podkopała mieszczańską moralność w zakresie seksualności. Jak pisał o Lwowie doby wojny Stanisław Srokowski, nierząd „uprawiały prawie wszystkie siostry miłosierdzia, panny biurowe, kupcowe, aż do straganiarek”. Z kolei przebywająca w Warszawie księżna Maria Lubomirska notowała w listopadzie 1914 r.: „Wywiązała się poza tym istna mania doglądania chorych, ulegają jej panny w pączku życia. Nie wątpię, że nadmiar elementu męskiego skupionego w szpitalach może podniecać ujemnie pewne młode natury”.
Na froncie.
Gdy okazało się, że wojna nie skończy się w ciągu kilku miesięcy, należało opracować sposoby zaspokajania popędu seksualnego milionów mężczyzn. Podstawową troską dowództw w zakresie życia płciowego żołnierzy była obawa przed rozpowszechnianiem się chorób wenerycznych, które obniżały wartość bojową jednostek. Stroną moralną zagadnienia zajmowano się w niewielkim stopniu, zostawiając to kapelanom. Usankcjonowano istnienie licencjonowanych domów publicznych. Te przeznaczone dla oficerów miały wyższy standard niż dla zwykłych żołnierzy. Prostytutki objęto nadzorem lekarskim, wprowadzając karty, badania okresowe i przymusową hospitalizację w przypadku stwierdzenia chorób wenerycznych. Żołnierzom rozdawano kondomy (po polsku zwane wówczas owijkami) i środki dezynfekujące, a porządku w kolejkach do domów publicznych pilnowała żandarmeria. Chore kobiety uprawiające seks z żołnierzami podlegały karom.
Mimo tych uregulowań i środków ostrożności chorób wenerycznych nie dało się wyeliminować.