Piotr Szlanta
15 kwietnia 2014
Seks i kołyski
Pożądanie i sposoby jego zaspokajania stały się sprawą wagi państwowej.
Wojenne podniecenie.
W trakcie wojny zmobilizowano 70 mln żołnierzy. Seks był dla nich jedną z form ucieczki od grozy sytuacji, w jakiej się znaleźli, i sposobem radzenia sobie ze stresem. Z drugiej strony, dla wielu kobiet sprzedanie swego ciała stanowiło sposób na utrzymanie siebie i swych najbliższych. Generalnie wojna podkopała mieszczańską moralność w zakresie seksualności. Jak pisał o Lwowie doby wojny Stanisław Srokowski, nierząd „uprawiały prawie wszystkie siostry miłosierdzia, panny biurowe, kupcowe, aż do straganiarek”.
Wojenne podniecenie. W trakcie wojny zmobilizowano 70 mln żołnierzy. Seks był dla nich jedną z form ucieczki od grozy sytuacji, w jakiej się znaleźli, i sposobem radzenia sobie ze stresem. Z drugiej strony, dla wielu kobiet sprzedanie swego ciała stanowiło sposób na utrzymanie siebie i swych najbliższych. Generalnie wojna podkopała mieszczańską moralność w zakresie seksualności. Jak pisał o Lwowie doby wojny Stanisław Srokowski, nierząd „uprawiały prawie wszystkie siostry miłosierdzia, panny biurowe, kupcowe, aż do straganiarek”. Z kolei przebywająca w Warszawie księżna Maria Lubomirska notowała w listopadzie 1914 r.: „Wywiązała się poza tym istna mania doglądania chorych, ulegają jej panny w pączku życia. Nie wątpię, że nadmiar elementu męskiego skupionego w szpitalach może podniecać ujemnie pewne młode natury”. Na froncie. Gdy okazało się, że wojna nie skończy się w ciągu kilku miesięcy, należało opracować sposoby zaspokajania popędu seksualnego milionów mężczyzn. Podstawową troską dowództw w zakresie życia płciowego żołnierzy była obawa przed rozpowszechnianiem się chorób wenerycznych, które obniżały wartość bojową jednostek. Stroną moralną zagadnienia zajmowano się w niewielkim stopniu, zostawiając to kapelanom. Usankcjonowano istnienie licencjonowanych domów publicznych. Te przeznaczone dla oficerów miały wyższy standard niż dla zwykłych żołnierzy. Prostytutki objęto nadzorem lekarskim, wprowadzając karty, badania okresowe i przymusową hospitalizację w przypadku stwierdzenia chorób wenerycznych. Żołnierzom rozdawano kondomy (po polsku zwane wówczas owijkami) i środki dezynfekujące, a porządku w kolejkach do domów publicznych pilnowała żandarmeria. Chore kobiety uprawiające seks z żołnierzami podlegały karom. Mimo tych uregulowań i środków ostrożności chorób wenerycznych nie dało się wyeliminować. W armii niemieckiej zakażonych było do 3 proc. żołnierzy, w brytyjskiej – ok. 5 proc., a w jednostkach kanadyjskich momentami nawet 29 proc. Przy pododdziale 13 krakowskiego pułku piechoty armii austro-węgierskiej przebywały dwie szesnastoletnie dziewczyny oddające się żołnierzom w zamian za chleb. Efekt – 60 proc. pododdziału złapało rzeżączkę. Z wojskowego punktu widzenia zatem najbardziej bezpieczną formą seksu był onanizm. Natomiast akty homoseksualne, jako naruszające dyscyplinę i hierarchiczną strukturę wojska, wszędzie były surowo zwalczane. Dziewczyny żądne przygód. Wraz z przedłużającą się wojną coraz więcej kobiet zaczęło służyć w wojsku w różnych służbach pomocniczych (pielęgniarki, urzędniczki, woźnice). Utworzony wiosną 1917 r. Pomocniczy Korpus Kobiet liczył do 40 tys. Brytyjek. W okupowanej Francji i Belgii służyło pod koniec wojny ok. 17 tys. niemieckich kobiet. Z dala od domu, pozbawione kontroli społecznej swego otoczenia, przebywające w męskim, dalekim od pruderii środowisku, chętniej decydowały się na przygodne romanse i przypadkowy seks. Przylgnęło do nich określenie dziewczyn żądnych przygód (abenteuerliche Mädchen). Gdy w maju 1917 r. republikański rząd Rosji zgodził się na sformowanie Kobiecego Batalionu Śmierci, jego dowódczyni Maria Boczkariewa wielokrotnie padała ofiarą molestowania seksualnego, gdyż znaczna część żołnierzy uznawała ją po prostu za prostytutkę. Seksualny wiatr. Do częstszych kontaktów z kobietami dochodziło na zapleczu, gdy żołnierze wyjeżdżali na przepustki bądź całe oddziały kierowano z frontu na odpoczynek. Felicjan Sławoj-Składkowski we wrześniu 1916 r. tak opisywał nastroje panujące wśród zluzowanych legionistów, którym dane było odwiedzić Kowel: „Powiał jakiś »seksualny wiatr« z tych leśnych ostępów i miejskich zaułków, dość, że żołnierze o niczym nie mówią, tylko wygłaszają przechwałki, jak to było, gdy mu »dała, oczywista na miłość!«. To udziela się smarkaczom osiemnasto- i dwudziestoletnim, no i jest kłopot”. To niezaspokojone często pożądanie znalazło swoje ujście w niezmiernie popularnej wśród legionistów piosence napisanej wiosną 1915 r. przez Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego, a zatytułowanej „Szedł ułan raz na odpoczynek”. Ze względu na niecenzuralną treść sam autor przyznał się do swego dzieła dopiero w 1935 r. Ciałem można było także wykupić swego męża od wysłania na front. Jak zanotował w styczniu 1915 r. żołnierz c.k. armii, literat i dziennikarz z Pragi Egon Kisch, służący na froncie serbskim: „Żona pewnego urzędnika służącego w piechocie ma stosunek z lekarzem pułkowym, a ten po formalnej obserwacji w szpitalu skierował jej małżonka, jako chorego na płuca, do transportu na tyły. Komendant szpitala, znając przyczynę (jak zna ją tu każdy), odmawiał wykonania zlecenia, aż kobieta była i jemu powolna. Wówczas wystawił mę
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.