Szlak Frontu Wschodniego.
Stulecie obchodów Wielkiej Wojny skłania do wędrówki jej śladami, co ułatwi turystyczny Szlak Frontu Wschodniego I Wojny Światowej. Jego główna oś (od której odchodzą lokalne odnogi i pętle) biegnie od granicy z Ukrainą przez Podkarpacie i Małopolskę do Krakowa, skąd kieruje się na Kielce i Łódź (z odnogą w stronę Lublina i dalej na Podlasie). Szlak główny z Łodzi przez Mazowsze prowadzi w stronę Wielkich Jezior Mazurskich. Na szlaku są pola największych bitew, wojskowe cmentarze i oblegane wtedy twierdze.
Twierdza Przemyśl.
Najdłużej, i to niejeden raz, oblegano Twierdzę Przemyśl, trzecią w Europie co do wielkości. Wędrując pieszymi i rowerowymi szlakami, obejrzeć można jej zrujnowane forty, a lepiej zachowane, np. Fort XII Werner – zwiedzić. W mieście jest też Muzeum Twierdzy Przemyśl. W walkach o nią obie strony straciły po kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Ich ciała, nie tylko ze względów etycznych, ale i sanitarnych, trzeba było szybko pochować. Podobnie było na innych polach bitew I wojny, w której każdego dnia ginęło ponad 5,6 tys. żołnierzy.
Fenomen sztuki cmentarnej.
W czasach starożytnych poległych najczęściej chowano na polu bitwy w zbiorowych mogiłach – kopcach. W Grecji na ich szczycie stawiano kamienne lwy symbolizujące męstwo. Rozwiązaniem drugim, popularnym w średniowieczu i stosowanym do końca XIX w., były doły grzebalne. Mankamentem obu rozwiązań było to, że polegli już na zawsze pozostawali bezimienni. Na pochówek w rodowej kaplicy bądź w katedrze mogli liczyć król, wódz i co znamienitsi rycerze.
Z czasem, zwłaszcza po rewolucji francuskiej, zmienił się status żołnierza. On też był obywatelem – poległych zaczęto upamiętniać pomnikami i tablicami. W Stanach Zjednoczonych, po wojnie secesyjnej, zrodziła się idea budowy odrębnych cmentarzy wojskowych.