1916, trzeci rok wojny
Rzeź okopowa – akt II. Verdun. Niemiecki głównodowodzący gen. Falkenhayn uważał, że dalsze pchanie się do Rosji nie ma sensu. Rosjanie mogliby się nadal wycofywać, jak podczas inwazji Napoleona, a siły Państw Centralnych musiałyby relatywnie słabnąć wraz z wydłużaniem się frontu. Falkenhayn chciał rozstrzygnąć wojnę na zachodzie, bo tylko pokonanie Francji dawało natychmiastową wygraną.
Niemcy za cel ofensywy wybrali Verdun, licząc, że Francuzi będą bronić tego miasta do końca ze względu na jego znaczenie w historii Francji. Falkenhayn chciał bitwy na wyniszczenie. Ofensywa miała na celu zajęcie wzgórz wokół Verdun i zmuszenie Francuzów do kontrnatarć. Armia francuska musiałaby nacierać z terenu z trzech stron przestrzeliwanego artylerią niemiecką. „Naród jedynaków” miał nie wytrzymać strat zadawanych przez Niemców. Myślenie to nie było pozbawione podstaw, o czym zaświadczą bunty w armii francuskiej w 1917 r.
Ofensywa niemiecka rozpoczęła się 21 lutego. Tak jak przewidział Falkenhayn, armia francuska podjęła rękawicę i rozpoczął się cykl ofensyw i kontrofensyw obu stron. Jednak rosnące umiejętności Francuzów spowodowały, że poziom ich strat, mimo że wysoki, nie był jednak tak katastrofalny, jak chcieliby Niemcy. Bitwa trwała z przerwami do grudnia 1916 r. Straty francuskie ocenia się na 377 tys. żołnierzy (w tym 163 tys. zabitych i zaginionych), a niemieckie – na 327 tys. (143 tys. zabitych i zaginionych).
Ofensywa Brusiłowa. Jeszcze w grudniu 1915 r. w Chantilly Rosja, Włochy, Francja i Wielka Brytania podjęły decyzję o skoordynowanej akcji przeciw Państwom Centralnym latem 1916 r. Miało to uniemożliwić Niemcom i Austriakom przerzucanie sił pomiędzy frontami. Rosyjską ofensywę zaplanował dowódca Frontu Południowo-Zachodniego gen. Aleksiej Brusiłow. Za przeciwnika wybrał oczywiście Austriaków. Gospodarka rosyjska przestawiła się już na tory wojenne i była w stanie zapewnić armii dobre zaopatrzenie w nowoczesne środki walki i amunicję.
Ofensywa rozpoczęła się 4 czerwca. Austriacki front został od razu przełamany, 8 czerwca padł Łuck, Austriacy – w pełnym odwrocie – stracili setki tysięcy żołnierzy. Rosjanie do 20 września wyszli znowu na podnóże Karpat. Front został ustabilizowany dzięki posiłkom wyciągniętym z frontu włoskiego przez Austriaków i zachodniego przez Niemców.
Ofensywa Brusiłowa kosztowała armię rosyjską co najmniej 1 mln, a Państwa Centralne 1,3 mln żołnierzy zabitych, rannych, zaginionych i wziętych do niewoli. Złamała kręgosłup armii austriackiej, która nie będzie już w stanie do końca wojny wykonać jakiejkolwiek ofensywy przeciw żadnemu ze swoich przeciwników bez wsparcia Niemców.
Rumunia wkracza do wojny. Sukcesy rosyjskie spowodowały, że rumuński rząd ostatecznie zdecydował się na rozpoczęcie działań wojennych przeciw Państwom Centralnym. Rosjanie musieli wzmocnić siły swojego nowego sojusznika, dodatkowo rozciągając swój front.
Początkowe sukcesy Rumunów zostały zahamowane przez niezwykle szybką kontrakcję. Błyskotliwie dowodzona przez gen. Mackensena niemiecko-bułgarsko-turecka armia pokonała opór Rumunów i zmusiła ich do głębokiego odwrotu. Rumunia okazała się dla aliantów raczej obciążeniem niż sprzymierzeńcem. Kiedy Rosja w 1917 r. zacznie się dezintegrować, jej wsparcie dla armii rumuńskiej tak osłabnie, że ta zostanie zmuszona do kapitulacji już w maju 1918 r.
Rzeź okopowa – akt III. Nad Sommą. Aby odciążyć wykrwawiających się pod Verdun Francuzów, do ofensywy nad Sommą ruszyła armia brytyjska. Pierwszy dzień natarcia, 1 lipca, jest uważany przez Brytyjczyków za jeden z najczarniejszych w ich historii. Piechota miała nacierać falami na zmiecione z powierzchni ziemi przez artylerię – po siedmiodniowym ostrzale – okopy niemieckie; miała po prostu zająć teren. Jednak wszystko poszło nie tak. Pierwszego dnia straty angielskie wyniosły ok. 60 tys. żołnierzy (20 tys. poległo). Nie udało się przełamać głównej pozycji obronnej wroga, dotarto najwyżej do drugiej linii okopów. Włamania we front niemiecki miały głębokość do 2–3 km. Bitwa szalała przez następne cztery miesiące, a całkowite straty brytyjskie wyniosły ponad 600 tys. żołnierzy, niemieckie były tylko niewiele mniejsze.
Bilans 1916 r. To był rok krwawego pata. Niemcy nie odnieśli sukcesu ofensywnego pod Verdun, udało im się jednak odeprzeć Brytyjczyków nad Sommą. Włosi bezskutecznie tłukli głową we front austriacki nad Isonzo. Austriacy odnieśli klęskę w Rosji, z której się już nie podnieśli. Rosjanie, mimo wielkiego sukcesu ofensywy Brusiłowa, zużyli swoje zasoby, ich armia stanęła na skraju załamania. Najniezwyklejsze było to, że wszystkie państwa potrafiły generować siłę, o jaką się jeszcze kilka lat wcześniej nie podejrzewały. Gospodarki zmobilizowane do prowadzenia totalnej wojny wytwarzały olbrzymie ilości uzbrojenia, a coraz nowsze roczniki (coraz młodszych) żołnierzy szły na front. Społeczeństwa były gotowe ponosić ciężar prowadzenia wojny, ale to był ostatni rok spokoju.
1917, czwarty rok wojny
Przekształcenia w sztuce walki. Dotychczasowy sposób prowadzenia działań wojennych był nie tylko nieskuteczny, ale i samobójczy. Niemcy szukali sposobu na ulepszenie obrony – morderczy ogień artylerii pod Verdun i Sommą zadał im wielkie straty. Obrona każdej piędzi ziemi nie jest już aksjomatem. Niemiecka obrona polega teraz na wciągnięciu przeciwnika w głąb, by nie mógł już być efektywnie wspierany przez własną artylerię, i zniszczenie go kontratakami.
Brytyjczycy i Francuzi, którzy od 1915 r. znajdowali się w ofensywie, też przekształcali swoją taktykę. Główną rolę miała odegrać znacznie wzmocniona artyleria. Miała być „otwieraczem do okopów”. Udoskonalano sposób prowadzenia ognia (np. wał ogniowy, za którym atakowała piechota), zwalczania artylerii przeciwnika (ogień kontrbateryjny), sposoby łączności i rozpoznania, współpracy z piechotą i lotnictwem.
Najważniejszą jednak innowacją taktyczną stały się niemieckie oddziały szturmowe (Stosstruppen). W związku ze znacznie ograniczoną (w stosunku do aliantów) ilością amunicji Niemcy starali się unikać długiego przygotowania artyleryjskiego. Ogień dział musiał być szybki i dokładny – a jego celem obezwładnienie przeciwnika, a nie jego zniszczenie. Zamiast kolejnych tyralier wyłaniających się z okopów i ścinanych ogniem karabinów maszynowych, przez ziemię niczyją, od leja do leja, skokami poruszały się drużyny szturmowe wyposażone w najnowocześniejszą broń (miotacze ognia, moździerze, lekkie karabiny maszynowe) i wspierane ogniem dział. Omijały one punkty oporu przeciwnika, pozostawiając ich likwidację następnym rzutom, starając się dotrzeć jak najszybciej do stanowisk dowództw i artylerii, których zniszczenie powodowało radykalny spadek siły obrony.
Rewolucja lutowa. Tlący się w Rosji od dziesięcioleci konflikt między samodzierżawiem a społeczeństwem wybuchł w końcu w lutym 1917 r. Klęski i 6 mln ofiar na froncie (zabitych, zaginionych, rannych i wziętych do niewoli), coraz trudniejsza sytuacja aprowizacyjna, głód, Mikołaj II dowodzący armią i przez to niezdolny do rządzenia krajem, zastępowany przez nieudolną carycę – wszystko to nałożyło się na siebie. Masowe demonstracje zapoczątkowały serię wydarzeń zakończonych abdykacją cara i stworzeniem liberalno-demokratycznego rządu, na którego czele stanął Aleksander Kiereński. Rosja pozostała jednak w obozie aliantów, choć wkroczyła na ścieżkę dezintegracji i chaosu.
Bunt Francuzów. Kiedy w maju miała ruszyć nowa ofensywa francuska, głównodowodzący armią gen. Nivelle rozbudził wielkie oczekiwania. Wykrwawiona, ale silna moralnie armia miała zastosować nowe techniki ataku z takim sukcesem wypróbowane pod Verdun. Jednak to, co się sprawdziło w 1916 r., nie zadziałało w 1917 r. Wał ogniowy, za którym nacierała piechota, przesuwał się zbyt szybko, narażając żołnierzy na wielkie straty, nowa niemiecka doktryna obronna okazała się wielkim zaskoczeniem, a sama ofensywa nie była dla Niemców tajemnicą, bo przechwycono rozkazy Nivelle’a, które dosyć bezmyślnie rozkolportowano w całej armii przed rozpoczęciem ataku.
Żołnierze odmówili dalszych ataków, choć pozostali na pozycjach i gotowi byli się bronić. Błyskawicznie zdymisjonowano Nivelle’a i jego miejsce zajął Pétain, który wygasił bunty (z jednej strony rozstrzeliwując dezerterów, z drugiej polepszając warunki bytowe wojska). Armia francuska do żadnych dalszych działań ofensywnych nie była jednak zdolna.
Rzeź okopowa – akt IV. Passchendaele, trzecia bitwa pod Ypres. Cały ciężar wojny na zachodzie spoczywał w drugiej połowie roku na Brytyjczykach. Przygotowali oni kolejną ofensywę – tym razem na terenie Flandrii (pod Ypres). Dowódcy brytyjscy uważali, że Niemcy są na granicy wytrzymałości i wystarczy jeszcze jeden wysiłek, a linie obrony przeciwnika pękną. Założono, że pod Passchendaele uda się przełamać front niemiecki i znacząco przesunąć front. Wyszło jak zwykle. Tym razem interweniowała jednak przyroda. We Flandrii wody powierzchniowe są niezwykle płytko, zmasowany wielotygodniowy ostrzał artylerii – a była to już trzecia bitwa pod Ypres od 1914 r. – spowodował, że teren zmienił się w morze błota. Rosnącym brytyjskim umiejętnościom natarcia z wykorzystaniem artylerii Niemcy przeciwstawili elastyczną obronę – która ugięła się, ale nie pękła. Wielomiesięczne zmagania doprowadziły do kilkukilometrowego przesunięcia frontu i strat na poziomie ok. 300 tys. ludzi po każdej ze stron.
Czołgi, Cambrai. Niezależnie od siebie na pomysł stworzenia czołgu wpadli Francuzi i Anglicy. 15 września 1916 r. pod Fleurs po raz pierwszy do ataku ruszyło 49 angielskich maszyn bojowych. Choć część z nich się zepsuła, a zasady współpracy z artylerią i piechotą w zasadzie nie istniały – to debiut bojowy tanków można było uznać za sukces. Dowiodły swojej skuteczności w pokonywaniu i niszczeniu zasieków oraz gniazd karabinów maszynowych.
Do listopada 1917 r. Brytyjczycy dysponowali już trzema brygadami czołgów, mających na stanie blisko 400 maszyn. Zostały one użyte przez dowódcę 3 Armii gen. Bynga 20 listopada 1917 r. pod Cambrai. Bez przygotowania artyleryjskiego, z poprzedzającą piechotę falą 400 czołgów, bez problemu przełamano niemieckie linie obrony na głębokość 8 km, na szerokości 11 km. Po raz pierwszy od 1914 r. w Anglii rozdzwoniły się dzwony w kościołach – oznajmiając wielkie powodzenie na froncie. Radość nie trwała długo, Niemcy sprowadzili posiłki, a ich oddziały szturmowe odepchnęły w następnych tygodniach Brytyjczyków na pozycje wyjściowe.
Front włoski, Caporetto. Kiedy Rosja wydawała się już pokonana, Austriacy i Niemcy zdecydowali się na uderzenie na Włochów. Przygotowanie artyleryjskie natarcia pod Caporetto rozpoczęło się 24 października, użyto 1845 dział i moździerzy. Trwało sześć godzin i wyrządziło niezwykłe szkody obrońcom. Na masową skalę użyto iperytu. W ciągu niecałych trzech tygodni (24 października – 10 listopada) Niemcy i Austriacy włamali się na głębokość 125 km, a armia włoska straciła 300 tys. żołnierzy (na 2 mln) i 2500 dział, nie licząc gigantycznych strat materiałowych. Tylko wyjątkowo szybka reakcja Francji i Wielkiej Brytanii, które wzmocniły Włochy sześcioma dywizjami, zapobiegła całkowitemu załamaniu się tego państwa. Włosi upokorzeni klęską zwarli szeregi wokół rządu, nastąpiło wielkie ożywienie nastrojów patriotycznych, a armia odzyskała morale i pewność siebie.
Rewolucja październikowa. Partia bolszewicka, szczodrze finansowana przez Niemców, którzy nie szczędzili środków na wewnętrzne rozbicie Rosji, przejęła władzę nad Piotrogrodem. Uznanie zdobyła hasłami „Ziemi i pokoju!”. Zdemoralizowane latami klęsk wojska rosyjskie po prostu zaczęły wracać do domu. Sytuację wykorzystali Niemcy – po to przecież wysłali Lenina w zapieczętowanym wagonie ze Szwajcarii do Rosji. Szybko wznowili działania zaczepne i Trocki na początku 1918 r. w Brześciu przyjął wszystkie warunki Państw Centralnych. Klęska Rosji była całkowita – traciła Polskę, Ukrainę, państwa bałtyckie. Wypadła z obozu Ententy i nie usiadła przy stole rokowań pokojowych w Wersalu.
Nieograniczona wojna podwodna. Coraz bardziej zdesperowany duet Hindenburg-Ludendorff, który w 1917 r. przejął w zasadzie pełnię władzy, dążył do jak największej mobilizacji kraju i wygrania wojny militarnie. Nie interesował go kompromisowy pokój. Cesarzowi Wilhelmowi II podsunięto cudowne rozwiązanie niemieckich problemów strategicznych. Miała nim być nieograniczona wojna podwodna. Dysponowano już potencjałem okrętów, który według wyliczeń niemieckich specjalistów miał w ciągu sześciu miesięcy doprowadzić do wygłodzenia Wielkiej Brytanii (blokada morska) i zmuszenia jej do zawarcia pokoju. Admiralicja niemiecka uważała, że zantagonizowanie państw neutralnych, a w szczególności USA, nie jest istotne.
Kampania podwodna rozpoczęła się w lutym i początkowo przyniosła Niemcom wielkie sukcesy. Jednak duża część zatopionych statków handlowych zaopatrujących Brytyjczyków należała do USA. Stało się to bezpośrednią przyczyną wypowiedzenia wojny przez Stany Zjednoczone Państwom Centralnym. Żeby chronić się przed U-Bootami, alianci zwiększyli liczbę wodowanych statków, wprowadzili ponownie system konwojów, a na uzbrojenie przyjęli hydrolokatory i bomby głębinowe, umożliwiające niszczenie okrętów podwodnych.
Nieograniczona wojna podwodna była przyczyną klęski Niemiec. Przewidział to kanclerz Bethmann-Hollweg, który w momencie podjęcia decyzji o jej rozpoczęciu miał powiedzieć: Niemcy są skończone. Niemiecka flota podwodna straciła 60 proc. okrętów, śmierć poniosło 5 tys. marynarzy (50 proc. załóg), a zatopiła setki statków o łącznym tonażu prawie 13 mln t, zadając śmierć ponad 15 tys. alianckich (i z państw neutralnych) marynarzy.
„Hej wy tam – Jankesi nadchodzą!”. To refren piosenki „Over there”, niezwykle popularnej w USA. Początkowo Amerykanie nie palili się do wojny w starym świecie, choć raczej sprzyjali aliantom. Dopiero nieograniczona wojna podwodna oraz telegram Zimmermana, w którym Niemcy oferowali Meksykowi przymierze zbrojne, zmieniły nastawienie. 6 kwietnia USA wypowiedziały wojnę Niemcom. Od początku było jednak jasne, że Amerykanie przybędą w liczącej się sile do Europy dopiero w połowie 1918 r., gdyż muszą wyszkolić, ubrać i uzbroić setki tysięcy żołnierzy. Jednak od razu do dyspozycji aliantów oddali przemysł, flotę i rolnictwo USA.
Bilans 1917 r. Gdyby nie przystąpienie USA do wojny, to byłby rok Państw Centralnych. Rosja wypadła z wojny, Włochom zadano silny cios. Francuzom nie udała się wiosenna ofensywa, ich armią wstrząsały bunty. To wszystko jednak nie miało znaczenia w momencie, kiedy USA rzuciły na szalę swój niezwykle wielki potencjał.
1918, piąty rok wojny
Ostatnie ofensywy. Niemcy, którzy zamknęli front wschodni pod koniec 1917 r., postanowili teraz przejść do ofensywy na zachodzie. Zanim przybędą Amerykanie. W zwycięstwie miały pomóc im siły przerzucone ze wschodu i nowa doktryna ataku prowadzonego przez oddziały szturmowe, przećwiczona na Rosjanach i Włochach. Najlepszych żołnierzy zgromadzono w dywizjach szturmowych, które miały rozerwać front Sprzymierzonych. Pierwsza z pięciu wiosenno-letnich ofensyw pod kryptonimem Michael rozpoczęła się 21 marca od pięciogodzinnej nawały artyleryjskiej z użyciem gazów bojowych. Zaatakowana 5 Armia brytyjska poniosła klęskę i rozpoczęła odwrót. Postępy niemieckie były imponujące, jeśli chodzi o przebyte kilometry – szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, jak niewiele przesuwał się front w latach 1915–17. Było to jednak puste zwycięstwo, bo nie doprowadziło do żadnego realnego sukcesu strategicznego.
Przez dwa tygodnie, zanim Ludendorff zatrzymał ofensywę, alianci i Niemcy ponieśli podobne straty – po ok. 250 tys. żołnierzy. Tyle że aliantów niedługo miały zacząć wspierać świeże jednostki amerykańskie. Niemcy natomiast stracili najlepszych żołnierzy z dywizji szturmowych, a zdobycze trzeba było obronić, czyli zbudować nową linię fortyfikacji, podciągnąć drogi i tory. Taki wysiłek logistyczny był poza możliwościami armii niemieckiej.
Głównodowodzący i Amerykanie. Ofensywa powtarzała się jeszcze czterokrotnie, aż do połowy roku, z tym że alianci coraz skuteczniej przygotowywali swoje pozycje obronne. Sytuacja wymusiła stworzenie stanowiska głównodowodzącego armii alianckich we Francji, którym został gen. Foch.
A potem przybyli Amerykanie. Nic lepiej nie obrazuje zachowań armii amerykańskiej we Francji, jak bitwa pod Belleau Woods, kiedy pułkowi marines Francuzi nakazali się wycofać ze zdobytych niemieckich pozycji. Dowódca odpowiedział: Wycofać się? Na pewno nie, do cholery, dopiero tu przyjechaliśmy!
Ofensywy wiosenno-letnie dobiły armię niemiecką i była ona już tylko swoim cieniem. Ludendorff nie miał pomysłu strategicznego na powodzenie ataku, stwierdził: Wybijemy dziurę we froncie, a potem się zobaczy. Armia niemiecka wybijała dziury we froncie, ale nic z tego nie wynikało. Co najwyżej demoralizacja oddziałów szturmowych, które zapłaciły olbrzymią daninę krwi – ocenia się, że straty niemieckie wyniosły ponad milion żołnierzy! Na zdobytych terenach Niemcy zaczęli się okopywać i oczekiwali, bez nadziei na zwycięstwo, na ostateczną ofensywę aliantów.
Klęska Turcji. Po rosyjskiej rewolucji lutowej odnoszące sukcesy w starciach z Turkami wojska gen. Judenicza zaczęły się rozpadać. Proces ten przybrał na sile po przewrocie bolszewickim. Turcja jako jedna ze stron podpisała Traktat Brzeski i zajęła południowy Kaukaz. Mimo zamknięcia jednego z frontów sytuacja tego kraju była zła. W Mezopotamii i Palestynie do ataku szykowali się Brytyjczycy pod dowództwem gen. Allenby’ego. Niemieckie wiosenno-letnie działania we Francji opóźniły atak brytyjski, kiedy jednak ofensywa się zaczęła, armia turecka doznała całkowitej porażki. Turków dodatkowo osłabiło powstanie arabskie, które rozpoczęło się w 1916 r. 13 października do Istambułu wkroczyły jednostki francuskie i angielskie, a bliskowschodnie imperium tureckie rozpadło się.
Klęska Państw Centralnych. Państwa Centralne poniosły decydującą klęskę na Bałkanach – tam gdzie zaczęła się pierwsza wojna światowa. Nastroje w Bułgarii były coraz gorsze. Kiedy we wrześniu do ofensywy w Macedonii ruszyli Sprzymierzeni (Brytyjczycy, Francuzi, Grecy i Serbowie), car Borys poprosił aliantów o zawarcie pokoju. Bułgaria skapitulowała 29 września. Droga na Wiedeń i Budapeszt była otwarta. Hindenburg i Ludendorff doszli do wniosku, że wojna jest już przegrana i poinformowali rząd niemiecki, iż powinien poprosić aliantów o pokój.
Klęska Bułgarii była tym, co ostatecznie przeważyło szalę na stronę aliantów. Jednak już wcześniej we Francji Niemcy zaczęli ponosić klęskę za klęską. W sierpniu Sprzymierzeni rozpoczęli ofensywę nazwaną później ofensywą stu dni, którą kontynuowali aż do zawieszenia broni. Spychali Niemców jak walec na wschód.
Na froncie włoskim Sprzymierzeni przeszli do natarcia 24 października – równo w rok po przegranej bitwie pod Caporetto. Przełamany został front austriacki nad Piawą, a żołnierze monarchii habsburskiej odmówili wykonywania kontrataków. 28 października niepodległość ogłosiła Czechosłowacja, a w Krakowie powstała Polska Komisja Likwidacyjna. Dzień później ogłoszono powstanie Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców. W tym samym dniu, 29 września, Austro-Węgry poprosiły o rozejm i poddały się aliantom.
Na polu boju zostały tylko Niemcy, które zaczęły być rozrywane od środka przez rewolucję. 9 listopada abdykował cesarz Wilhelm II. 11 listopada został podpisany rozejm.
Bilans 1918 r. W 1918 r. miała miejsce rewolucja militarna – najbardziej znaczące wydarzenie w historii wojskowości do dnia dzisiejszego. Dokonał się wtedy przewrót doktrynalny – narodził nowoczesny sposób prowadzenia działań wojennych. Armii kończących wojnę nie sposób porównać z tymi, które je zaczynały. Brytyjczycy z 1918 r. poradziliby sobie z Niemcami z 1914 r. bez większych problemów. Nowoczesna artyleria, czołgi, gazy bojowe oraz nowe umiejętności taktyczne spowodowałyby po prostu, że armia niemiecka zostałaby zmiażdżona. Jednak żeby taki stan osiągnąć, konieczne było doświadczenie długiej wojny pozycyjnej i zrozumienie natury wojny przemysłowej.
Nowoczesny sposób prowadzenia działań wojennych znalazł swoje dopełnienie, kiedy w dwudziestoleciu międzywojennym udoskonalono radio i silnik spalinowy. Już w dwadzieścia lat po zakończeniu I wojny światowej zaczęła się druga odsłona Wielkiej Europejskiej Wojny Trzydziestoletniej.
***
Bitwa jutlandzka
Niemcy odczuwające coraz bardziej wpływ zarządzonej przez Anglików blokady na swoją gospodarkę próbowali ją przełamać, niszcząc po kawałku brytyjską Grand Fleet. Adm. Scheer chciał wciągnąć w pułapkę eskadrę adm. Beety’ego. Anglicy, dzięki natężeniu ruchu radiowego, zorientowali się jednak, że niemiecka Hochseeflotte planuje coś dużego. Na morze wyszły główne siły floty brytyjskiej pod dowództwem adm. Jellicoe’a. Tak doszło do chaotycznej bitwy jutlandzkiej w dniach 31 maja – 1 czerwca 1916 r. Żadnej ze stron nie wyszło nic z tego, co zaplanowała. Niemcom nie udało się zniszczyć eskadry Beety’ego, a Brytyjczykom nie udało się zadać nokautującego ciosu flocie niemieckiej. Co prawda Hochseeflotte zatopiła więcej okrętów wroga, to jednak zmuszona została do wycofania się do swoich portów, a blokada nie została przełamana. Był to jeden z powodów, dla którego Niemcy zdecydowali się rozpocząć nieograniczoną wojnę podwodną. (Ł.P.)
Elastyczny front
Nowa niemiecka doktryna elastycznej obrony nakładała obowiązek natychmiastowych kontrataków na przeciwnika, zanim ten zdąży się umocnić. Okazało się, że uciekać przed ogniem można nie tylko do tyłu – szczególnie efektywna była ucieczka do przodu. Księżycowy charakter przedpola umożliwiał efektywne prowadzenie walki obronnej. Erich Maria Remarque tak pisał o tym w „Na Zachodzie bez zmian”: „Mamy elastyczny front, tak iż w rzeczy samej nie prowadzimy wojny pozycyjnej. Jeśli na zmianę odbywa się atak i kontratak, pozostaje z rowów tylko postrzępiona linia i rozgrywa się zajadły bój z leja do leja. Przednia linia jest przebita i wszędzie utrwaliły się grupy, gniazda lejów, z których się walczy”. (Ł.P.)
Bataliony kumpli
Armia brytyjska nie pochodziła z poboru, jak wszystkie armie kontynentalne. Od wieków opierała się na zaciągu ochotniczym i zawodowej służbie. Na fali patriotycznego uniesienia już we wrześniu 1914 r. powstały pierwsze bataliony kumpli (pals battalions) – składające się z ochotników, którzy chcieli walczyć ramię w ramię z przyjaciółmi z pracy, fabryki, koła sportowego, miasteczka. Szefostwo armii zgadzało się na to, uważając, że kumple będą bić się lepiej wspólnie niż rozproszeni po regularnych pułkach. Masowy debiut (i tragedia) tych batalionów miał miejsce nad Sommą. Jeden z nich, Accrington Pals, liczący 700 żołnierzy, w ciągu pierwszych 20 minut natarcia stracił 235 zabitych i 350 rannych. Po wprowadzeniu poboru Brytyjczycy zrezygnowali z tworzenia kolejnych batalionów kumpli, a istniejące jednostki rozproszyli po różnych oddziałach, uważając, że nie należy narażać lokalnych wspólnot na nieproporcjonalne straty. (Ł.P.)
Rommel we Włoszech
Por. Erwin Rommel dowodził częścią elitarnego Wirtemberskiego Batalionu Górskiego. Żołnierze niemieccy wykazywali się tężyzną fizyczną i wolą walki. W ciągu 52 godzin od rozpoczęcia natarcia pod Caporetto przełamali trzy kolejne linie obrony, cały czas prąc do przodu. Niezwykła natura tego ataku powodowała, że poddawały się nawet elitarne jednostki włoskie, takie jak bersalierzy. Oficerowie włoscy płakali, gdy dowiadywali się, że do niewoli wziął ich tak niewielki oddział. 24–26 października, kosztem 6 zabitych i 30 ciężko rannych, oddział por. Rommla wziął do niewoli 150 oficerów i 9 tys. żołnierzy, zdobywając do tego 81 dział. Za ten wyczyn przyszły feldmarszałek otrzymał awans na kapitana i najwyższe niemieckie odznaczenie wojenne – Pour le Mérite. (Ł.P.)
Lawrence z Arabii
Lawrence z Arabii – archeolog z wykształcenia, zafascynowany kulturą arabską. Trudno o lepszego kandydata na szpiega i agenta wpływu, który miałby sprawić, że Arabowie ruszą na Turków. Doprowadził do zjednoczenia plemion arabskich, nadając ich wojnie partyzanckiej rozmach. Wraz ze słabnięciem Turcji Arabowie przeszli do działań regularnych i ich ofensywa doprowadziła do zdobycia 1 października 1918 r. Damaszku. Rozczarowany polityką Anglii i Francji wobec Arabów, a jednocześnie nieumiejętnością tych ostatnich do współpracy między sobą – wycofał się ze spraw Bliskiego Wschodu na początku lat 20. XX w. Nieśmiertelność zapewnił mu film Davida Leana „Lawrence z Arabii” z niezapomnianą rolą Petera O’Toola. (Ł.P.)
List z frontu
Józef Iwicki, Polak w niemieckim mundurze, 28 września 1918 r. pisał do matki z frontu zachodniego: „Żołnierze na całej linii nie myśleli o obronie, tylko o ucieczce. (…) Wystarczyło, żeby jakiś gorąco kąpany tchórz zawołał: »Anglicy wdarli się na lewo od nas« i już wszystko brało tornistry na plecy i próbowało uciekać. (…) Można było przewidzieć, że takie wojsko przez noc umocnień nie utrzyma, a była to pozycja niezwykle silna”. (Ł.P.)