Jacek Tebinka
9 września 2014
Brytyjskie Terytoria Zamorskie
W sensie formalnym resztówką dawnego imperium są dzisiaj Brytyjskie Terytoria Zamorskie (British Overseas Territories).
Antarktyda, Georgia Południowa, Sandwich Południowy. Brytyjskie Terytoria Zamorskie, zamieszkane przez 350 tys. mieszkańców, mają dokładnie 1 727 570 km kw. powierzchni. Z tego jednak aż 1,7 mln stanowi bezludna część Antarktydy, do której Wielka Brytania rości sobie prawa. W pobliżu leżą również niezaludnione brytyjskie terytoria: Georgia Południowa i archipelag Sandwich Południowy, stanowiące z kolei przedmiot roszczeń Argentyny.
Falklandy.
Antarktyda, Georgia Południowa, Sandwich Południowy. Brytyjskie Terytoria Zamorskie, zamieszkane przez 350 tys. mieszkańców, mają dokładnie 1 727 570 km kw. powierzchni. Z tego jednak aż 1,7 mln stanowi bezludna część Antarktydy, do której Wielka Brytania rości sobie prawa. W pobliżu leżą również niezaludnione brytyjskie terytoria: Georgia Południowa i archipelag Sandwich Południowy, stanowiące z kolei przedmiot roszczeń Argentyny. Falklandy. Georgia Południowa znalazła się w centrum wydarzeń międzynarodowych 3 kwietnia 1982 r., kiedy niespodziewanie została zajęta przez siły argentyńskie. Nastąpiło to dzień po ich inwazji na Falklandy – archipelag leżący ok. 500 km na wschód od wybrzeży Ameryki Południowej. Znajdował się on pod brytyjskim władaniem od 1833 r. Argentyńczycy nazywali Falklandy Malwinami i rościli sobie do nich prawo od XIX w., chociaż zamieszkiwało je wyłącznie 2 tys. potomków brytyjskich osadników. W latach 70. XX w. Wielka Brytania była gotowa dyskutować nad rozwiązaniem, które dałoby Argentynie suwerenność nad archipelagiem w zamian za uszanowanie praw mieszkańców. Junta generałów w Buenos Aires była jednak nieustępliwa i do kompromisu nie doszło. Na jej czele w 1982 r. stał gen. Leopoldo Galtieri. Nie zamierzał czekać, aż Brytyjczycy sprzedadzą swoje lotniskowce Australii, o czym się mówiło, a co uczyniłoby Royal Navy niezdolną do odzyskania wysp. Coraz mniej popularna we własnym kraju junta, odpowiedzialna za zamordowanie tysięcy Argentyńczyków, szukała sukcesu, który zjednoczyłby społeczeństwo. Przekonanie argentyńskich generałów o słabości militarnej Wielkiej Brytanii okazało się błędne. Royal Navy, choć coraz bardziej odchudzona przez oszczędnościową terapię premier Margaret Thatcher, ciągle miała znaczącą siłę bojową, a przede wszystkim była zdolna do szybkiego zmobilizowania niezbędnych sił morskich i skierowania ich na południowy Atlantyk w celu odbicia Falklandów. Brytyjska premier przyjęła jednoznaczne stanowisko: „Celem rządu jest jak najszybsze wyzwolenie wysp spod okupacji i przywrócenie nad nimi brytyjskiej administracji”. Opozycyjna Partia Pracy udzieliła tej polityce poparcia, a jej rzecznik nazwał Galtierego „Mussolinim z wyprzedaży”. Wielką Brytanię ogarnęło patriotyczne szaleństwo, szczególnie silne wśród klasy robotniczej. Grupa skinheadów zażądała w punkcie rekrutacyjnym brytyjskiej armii wydania broni, aby walczyć z Argentyńczykami, a po odmowie go zdemolowała. W przeciwieństwie do kryzysu sueskiego (1956 r.) Wielka Brytania nie była osamotniona, a Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła agresję Argentyny. Kluczowe dla Londynu było stanowisko Waszyngtonu – niezależnie od poparcia prezydenta Ronalda Reagana Thatcher miała szczęście, że stanowisko ministra obrony w Waszyngtonie zajmował życzliwy jej Caspar Weinberger. To właśnie z zasobów Pentagonu płynęły dostawy paliwa, rakiet do samolotów i innego sprzętu. Współpraca wywiadowcza szła ustalonymi torami, co oznaczało, że Brytyjczycy otrzymywali zdjęcia z amerykańskich satelitów, a ich radiowywiad pomoc w przechwytywaniu i rozszyfrowaniu argentyńskiej łączności wojskowej oraz dyplomatycznej. Thatcher brzmiała już jak wielka zwyciężczyni po odbiciu 26 kwietnia przez brytyjskich komandosów Georgii Południowej. Na Południowy Atlantyk Brytyjczycy wysłali 2 lotniskowce, 5 niszczycieli, 11 fregat, 3 okręty podwodne o napędzie atomowym i flotyllę statków zaopatrzeniowych. Po zatopieniu przez brytyjski atomowy okręt podwodny krążownika „Generał Belgrano” za pomocą torped z czasów II wojny światowej, argentyńskie lotnictwo pozostało jedynym acz poważnym zagrożeniem dla floty inwazyjnej. Royal Navy straciła 6 okrętów wojennych i 1 statek, lecz dopiero utrata któregoś z dwóch lotniskowców doprowadziłaby do fiaska ekspedycji. Brytyjczykom, mimo argentyńskich ataków z powietrza, udało się przeprowadzić desant na Falklandach i 14 czerwca doprowadzić do kapitulacji garnizonu argentyńskiego w Port Stanley. Gazety na świecie wybijały na stronach tytułowych „Imperium kontratakuje”, nawiązując do kolejnej części „Gwiezdnych wojen”. Biorąc pod uwagę, że konflikt toczył się 13 tys. km od Wysp Brytyjskich, kampania odzyskania Falklandów za cenę 255 zabitych zakończyła się sukcesem, który doprowadził do upadku argentyńskiej junty i zwycięstwa wyborczego Thatcher w 1983 r. Wojna falklandzka nie spowodowała porzucenia przez Argentynę, tym razem demokratyczną, roszczeń wobec Falklandów. Najczęściej nasilają się one w momentach argentyńskiego załamania gospodarczego. W 2012 r. prezydent Cristina Kirchner zażądała przekazania Argentynie suwerenności nad archipelagiem. Referendum przeprowadzone na Falklandach w następnym roku nie pozostawiło wątpliwości, jaka jest odpowiedź mieszkańców (99,8 proc. za pozostaniem Brytyjskim Terytorium Zamorskim). Jest mało prawdopodobne, aby ktokolwiek w Londynie zgodził się oddać Argentynie Falklandy. Liczący 1200 żołnierzy brytyjski garnizon i baza lotnicza czynią to miejsce niewyobrażalnie trudnym do zdobycia, gdyby władze w Buenos Aires postanowiły naśladować Galtierego. Gibraltar. Falklandy nie są jedynym brytyjskim terytorium stanowiącym obiekt roszczeń innych państw. Od wieków Hiszpania stara się odzyskać Gibraltar utracony na mocy układu z Utrechtu (1713). W przeciwieństwie do Argentyny Hiszpania nie posunęła się do użycia siły. Najbliżej tego była w październiku 1940 r., gdy Hitler zaproponował przystąpienie do wojny hiszpańskiemu dyktatorowi gen. Francisco Franco. Ten jednak postawił zbyt kosztowne dla Trzeciej Rzeszy warunki. W Berlinie wprawdzie planowano zajęcie Gibraltaru (Skały) przez siły niemieckie za ewentualną zgodą Hiszpanii, ale dalszy przebieg wojny udaremnił te zamiary. Nie spowodowała tego bynajmniej obecność małp w Gibraltarze, jak głosi legenda, choć rzeczywiście Winston Churchill zaniepokojony spadkiem ich liczby polecił zapobiec groźbie ich wyginięcia. Stało się to jednak w 1944 r., gdy twierdzy nie groził już atak ze strony Hiszpanów, nie wspominając o przegrywających wojnę Niemcach. Mieszkańcy Gibraltaru pierwszy raz w referendum odrzucili propozycję hiszpańskiej suwerenności nad miastem w 1967 r. Wtedy w Hiszpanii rządził nadal Franco. Dzisiaj Gibraltar jako jedyne Brytyjskie Terytorium Zamorskie jest częścią Unii Europejskiej, a wcześniej od 1973 r. Wspólnoty Europejskiej. Nie obejmuje go jednak całe unijne prawo, np. porozumienie z Schengen o ruchu granicznym. W 2002 r. premier Wielkiej Brytanii Tony Blair był gotów zawrzeć porozumienie z Hiszpanią w sprawie wspólnej suwerenności nad Gibraltarem. W referendum przeprowadzonym przez lokalny rząd mieszkańcy zdecydowanie jednak odrzucili (98 proc.) projekt podzielenia przez Wielką Brytanię suwerenności z Hiszpanią, uzgodniony wstępnie przez dyplomacje obu państw. Ostatnim osiągnięciem Gibraltaru, którego mieszkańcy nie dążą bynajmniej do niepodległości, jest przystąpienie do UEFA w 2013 r. Dzięki temu liczący zaledwie 30 tys. mieszkańców Gibraltar będzie mógł uczestniczyć w europejskich rozgrywkach piłki nożnej, m.in. w eliminacjach do mistrzostw Europy 2016, w jednej grupie z Polską. Obecny konserwatywno-liberalny rząd Davida Camerona odrzuca możliwość porozumienia z Hiszpanią ponad głowami mieszkańców Gibraltaru. Władze w Madrycie zazwyczaj podnoszą kwestię Gibraltaru, kiedy są niepopularne we własnym kraju. Zapominają przy tym o hiszpańskich posiadłościach na wybrzeżu Maroka: Ceucie i Melilli. Wyspa Wniebowstąpienia, Święta Helena, Tristan da Cunhao. Gibraltar nie jest już dzisiaj tak istotny pod względem militarnym, jak był przez stulecia brytyjskiego panowania. Wielka Brytania nadal jednak ma wyspy bądź bazy, które są strategicznie ważne. Tyle tylko, że nie zawsze je użytkuje samodzielnie. Brytyjczycy od II wojny światowej użyczają Amerykanom bazy lotniczej na Wyspie Wniebowstąpienia (Ascension). Dzięki położeniu niemal na środku Atlantyku baza RAF pełni ważną funkcję w komunikacji lotniczej z Falklandami. W czasie wojny falklandzkiej, kiedy dostarczano do niej zaopatrzenie dla Royal Navy, była najbardziej używanym lotniskiem na świecie. Wyspa ta stanowi jedno administracyjne terytorium z dwoma innymi rozrzuconymi na Atlantyku: Świętą Heleną i archipelagiem Tristan da Cunhao. Święta Helena jest po Bermudach najstarszą brytyjską posiadłością zamorską, zasiedloną jeszcze w drugiej połowie XVII w. Zasłynęła z tego, że w latach 1815–21 więziony na niej był Napoleon. Wielbiciele Cesarza Francuzów mają jednak kłopot z dotarciem na zamieszkaną przez kilka tysięcy mieszkańców wyspę, ponieważ można się na nią dostać wyłącznie drogą morską, a lotnisko jest dopiero w budowie. Ponad dwustu mieszkańców wyspy Tristan da Cunhao musiało ją opuścić w latach 1961–63 z powodu erupcji wulkanu. Nie jest to zjawisko niecodzienne, albowiem mieszkańcy wyspy Montserrat na Karaibach zostali także doświadczeni w latach 1995–97 przez serię erupcji wulkanicznych, które spowodowały zniszczenie stolicy Plymouth i wymusiły ewakuację części mieszkańców. Ponad poło
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.