„Rosjanie rozlewają się po Europie jak powódź”
Winston Churchill wobec Powstania Warszawskiego
Brytyjczycy zostali powiadomieni o zamiarach objęcia Warszawy planem Burza w ostatniej chwili – 25 lipca 1944 r. O ile w 1940 r. Churchill był zwolennikiem „podpalenia” Europy okupowanej przez Hitlera, nie zważając na straty ludności, o tyle latem 1944 r. strategia aliantów zachodnich była o wiele bardziej przemyślana. Nie musiano już odwoływać się do powstań cywilów przeciw regularnemu wojsku, tym bardziej że nie było szans, aby siły zbrojne mocarstw zachodnich dotarły do Polski przed Armią Czerwoną. Polskie postulaty przerzucenia do kraju Samodzielnej Brygady Spadochronowej, wysłania eskadr samolotów myśliwskich na opanowane przez powstańców lotniska (nigdy ich nie zdobyto) i bombardowania przez RAF niemieckich lotnisk w pobliżu Warszawy, zostały przez brytyjskich wojskowych odrzucone jako militarnie nierealne.
Lotnicze zrzuty
Mimo że powstanie w Warszawie zaskoczyło Brytyjczyków, to Winston Churchill w tym przypadku pozostał lojalny wobec polskiego sojusznika. To jego decyzje spowodowały, że doszło w ogóle do lotów alianckiego lotnictwa z Włoch ze zrzutami dla powstańczej Warszawy. Brytyjscy dowódcy najchętniej by do nich nie dopuścili, ponieważ nie widzieli żadnych militarnych szans powodzenia takiej operacji; oceniali, że stracą jedynie załogi ciężkich bombowców potrzebne do zaopatrywania ruchu oporu w Jugosławii i Grecji. Naczelny dowódca wojsk alianckich w basenie Morza Śródziemnego generał Henry Wilson i dowódca RAF na tym obszarze marszałek John Slessor porównali zleconą im operację pomocy Warszawie do sytuacji, w której Rosjanie usiłowaliby zaopatrywać hipotetyczny ruch oporu we Florencji. Do końca pierwszej dekady września 1944 r.