Anglia: kapitał prywatny. Kiedy rozstrzygnięto dylemat – lokomotywa czy koń – na korzyść parowozu, stało się jasne, że to koleje zadecydują o tempie intensyfikacji rewolucji przemysłowej i o ukształtowaniu nowoczesnej struktury gospodarki kapitalistycznej. Jeśli tak, to prywatna własność kolei zyskiwała już na starcie – nie ma bowiem kapitalizmu bez prywatnej gospodarki. Przykład Anglii – kraju, gdzie i kapitalizm, i koleje miały swój początek, zdawał się potwierdzać tę tezę. W ojczyźnie kapitalizmu to spółki prywatne budowały koleje i zarządzały nimi. Tak pozostało przez ponad 100 lat (do 1948 r.).
Europa kontynentalna: ingerencja państwa. Na kontynencie obraz był bardziej skomplikowany i nie tak jednoznaczny. No cóż, Anglia nie miała sąsiadów na lądzie i argument militarny o roli transportu wojsk jako czynniku uzyskiwania przewagi nad przeciwnikiem nie musiał być brany pod uwagę. Podobnie rzecz się miała z kolejami amerykańskimi, bo trudno uwierzyć, by Meksyk lub Kanada mogły zagrozić potędze gospodarczej i wojskowej USA. Natomiast na kontynencie europejskim względy militarne odgrywały niebagatelną rolę. Kolej przyspieszała translokację wojsk, co dawało przewagę stronie atakującej, ale też zwiększało zagrożenie, gdy drogi żelazne były wykorzystywane przez przeciwnika. A to stanowiło powód (ważny, choć nie jedyny) do ingerencji państwa. Gdzie budować, by zyskać, a zarazem uniknąć potencjalnych strat – nad tym głowiły się rządy paru europejskich mocarstw.
Rosja: z woli cara. W Rosji, gdzie pierwsza kolej z Petersburga do Carskiego Sioła – zabawka dla uciechy dworu – została wybudowana już w 1836 r., przez długie lata z przyczyn militarnych odkładano rozbudowę linii.