Niewolnik i Słowianin. Kiedy gospodarka uboga spotyka zaawansowaną, nie ma zwykle do zaoferowania niczego poza tanią siłą roboczą. Tak było też kilkanaście wieków temu, gdy Europa podnosiła się po katastrofie starożytnego świata i wielkiej wędrówce barbarzyńskich ludów. Jej kontakty z wyżej rozwiniętym wschodem były w zaniku. Zmianę przyniosła dopiero połowa ósmego stulecia, kiedy ciężka epidemia wywołała deficyt rąk do pracy w krajach islamu. Wraz z wyczerpaniem militarnej ekspansji kalifatu skurczył się też dopływ jeńców. Korzystając ze sprzyjającej koniunktury, kontynent europejski stał się wielkim dostawcą żywego towaru na rozległy i zamożny rynek. Żaden z europejskich ludów nie zaniedbywał udziału w tym procederze, ale liderem był bez wątpienia świat słowiański.
Nieprzypadkowo w wielu współczesnych słownikach terminy: niewolnik i Słowianin, oddziela odstęp ledwie jednego wiersza. Angielskie slave i Slav, hiszpańskie esclave i Eslave to ślady po tym samym procesie, który w średniowiecznej łacinie doprowadził do wyparcia określenia servus (niewolnik) przez sclavus (Słowianin). Skarby srebrnych dirhemów odkrywane od Skandynawii po Morze Czarne są namacalnym świadectwem udziału tych ziem w dalekosiężnej wymianie. Zamieszkiwała je ledwie czwarta część populacji Europy, ale znaleziska IX- i X-wiecznych arabskich monet są tu dwukrotnie liczniejsze niż na pozostałym obszarze.
Popyt: Służba domowa. Największymi odbiorcami byli mahometańscy władcy. Na ich dwory trafiały głównie osoby bardzo młode. Arabski historyk Ibn Idari zapisał, że na usługach kordobańskiego kalifa pozostawało przeszło 4 tys.