Zbrojne orty
Armia zawsze była siłą tureckiego imperium. W pewnym sensie nadal jest
Obóz wojskowy. Jeszcze do niedawna historycy często formułowali opinię, że Turcja w okresie swej największej potęgi była w istocie obozem wojskowym, a życie całego kraju we wszystkich jego aspektach podporządkowano idei podboju. Choć współcześnie odchodzi się od tego skrajnego poglądu, trzeba jednak przyznać, że od końca XIV w. (bitwa pod Nikopolis, 1396 r.) aż do zawarcia pokoju karłowickiego kończącego wojnę Turcji z Ligą Świętą (1699 r.) państwa europejskie, leżące w zasięgu działań armii sułtanów, znajdowały się w stanie ciągłego zagrożenia, a w XVI w. nad Europą wisiała realna groźba tureckiego podboju (tak w każdym razie oceniali sytuację współcześni). Zagrożenie to, uświadamiane serią oszałamiających zwycięstw tureckich nad wojskami europejskimi, oraz supremacja tureckiej armii wynikały z takich czynników, jak przewaga ekonomiczna, ogromny potencjał mobilizacyjny państwa, sprawność organizacyjna, utrzymywanie stałej, dużej i profesjonalnej armii oraz jakość dowodzenia. W każdym z tych aspektów tureckie państwo i armia miały do połowy XVII w. zdecydowaną przewagę nad każdym możliwym przeciwnikiem.
Janczarzy
Branka. Powstanie korpusu janczarów, mających przez większą część historii państwa Osmanów stanowić jedną z dwóch (obok zawodowej jazdy spahisów) głównych części stałych sił zbrojnych imperium – czyli wojsk kapikularnych (kapikulu) – wiąże się ściśle ze zjawiskiem devszirme, czyli wcielaniem siłą chrześcijańskich chłopców do tureckiej armii i administracji. Devszirme (z tureckiego zbieranie) zostało zapoczątkowane w XIV w.