Świat sprzeczności. Turcję, a szczególnie jej największe miasto, przeszło 20-milionowy Stambuł, zwykło się porównywać do pomostu – między Zachodem a Wschodem, między chrześcijaństwem a islamem, między społeczeństwami bardziej i mniej nowoczesnymi… Ale rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana.
Turcja to miejsce, gdzie można znaleźć największe na świecie centra handlowe, luksusowe hotele i ekskluzywne butiki, a zarazem odcięte od reszty świata wsie, porzucone pola uprawne i miasta otoczone pasem slumsów. Z jednej strony Stambuł aspiruje do miana międzynarodowej stolicy kultury, z drugiej – Turcja to ojczyzna ludzi, którzy są odurzeni poczuciem nadmiernej dumy narodowej. To kraj, którego mieszkańcy przez dziesięciolecia bali się używać słowa Kurd i zdali sobie wreszcie sprawę, że problem kurdyjski istnieje, gdy ich synowie – wysłani na służbę wojskową na wschodzie – nie wrócili do domu, ale to także miejsce, w którym najbardziej lubiani piosenkarze pop są Kurdami. Turcja to miejsce, gdzie obywatele są dumni z tego, że przyznano tu prawa wyborcze kobietom wcześniej niż w najbardziej rozwiniętych państwach Europy, ale gdzie kobiety do dziś nie są traktowane na równi z mężczyznami i mogą stać się ofiarami zabójstw honorowych. To kraj, gdzie osoby odmiennej orientacji seksualnej nierzadko są dyskryminowane, a nawet brutalnie traktowane, ale gdzie transseksualni artyści stali się kulturowymi ikonami. Mieszkańcy Turcji są dumni ze swojej wielowiekowej historii Imperium Osmańskiego, ale równocześnie w wyniku drastycznych zmian politycznych po I wojnie światowej i reform mających na celu stworzenie nowoczesnych obywateli zostali nieodwracalnie odcięci od własnego dziedzictwa kulturowego.