Kresowy potencjał. Na Kresach Wschodnich II RP funkcjonowało sześć uczelni wyższych. Największą był Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie, którego kadra liczyła 169 profesorów, 179 samodzielnych pracowników naukowych i 478 pomocniczych. Tuż przed wybuchem wojny nauki pobierało u nich 9,5 tys. studentów, co czyniło z UJK największą uczelnię w kraju (na Uniwersytecie Warszawskim studiowało 9,1 tys. osób).
Niemal równie sławna Politechnika Lwowska była trzykrotnie mniejsza i w 1938 r. mogła się pochwalić liczbą 3,6 tys. studentów, którzy uczęszczali na wykłady, 70 profesorów, 18 docentów habilitowanych oraz ponad 300 asystentów. Trzeci w tej klasyfikacji Uniwersytet Stefana Batorego w Wilnie zapewniał możliwość pobierania nauki 3,1 tys. osób. Zatrudniał 84 profesorów, 39 docentów habilitowanych i 245 asystentów.
Poza wielką trójką status uczelni wyższej miały jeszcze Akademia Medycyny Weterynaryjnej we Lwowie, Akademia Handlu Zagranicznego we Lwowie oraz prywatna Szkoła Nauk Politycznych w Wilnie, działająca przy Instytucie Naukowo-Badawczym Europy Wschodniej. Na Kresach działały też inne placówki naukowo-badawcze, m.in. Instytut Gospodarczy Ziem Wschodnich, który zatrudniał ok. 60 naukowców, a w jego radzie zasiadali prof. Franciszek Bujak i prof. Stanisław Grabski.
Wojenne spustoszenie. Wedle danych GUS z 1938 r. liczba naukowców z tytułem profesorskim przekroczyła w Polsce 700 osób, a prawie połowę z nich zatrudniały uczelnie na Kresach. Okupacja sowiecka, a potem niemiecka dokonały w tym środowisku spustoszenia. Zapowiedzią nadciągającej rzezi stał się mord w Katyniu na polskich oficerach, wśród których znalazło się 44 pracowników akademickich. Po wkroczeniu wojsk III Rzeszy do Lwowa przeprowadzono aresztowania wśród kadry naukowej wyższych uczelni.