Plusy i minusy zamiany. Z punktu widzenia wąsko pojętego potencjału gospodarczego zamiana Kresów Wschodnich na Zachodnie była niewątpliwie korzystna. Na tych pierwszych (ok. 46 proc. powierzchni II RP) istniał jeden okręg przemysłowy z prawdziwego zdarzenia – Borysławskie Zagłębie Naftowe. Na Ziemiach Odzyskanych (ok. 32 proc. powierzchni powojennej Polski) znajdowała się niemiecka część Zagłębia Górnośląskiego, Zagłębie Dolnośląskie, Sudecki Okręg Przemysłowy, ponadto duże miasta przemysłowe: Wrocław, Szczecin, Gdańsk i Elbląg. Ogromna też była różnica w gęstości linii kolejowych i infrastrukturze komunalnej. Kilka czynników w jakimś stopniu niwelowało jednak te przewagi. Po pierwsze – zniszczenia wojenne. Po drugie – demontaże przeprowadzane przez Armię Czerwoną. Po trzecie – nieuchronna perspektywa wymiany ludności, co groziło przerwaniem ciągłości w dziedzinie dziś zwanej kapitałem ludzkim. Ponadto inną rolę pełniła gospodarka tych ziem w obrębie Rzeszy, a zupełnie inną musiała zacząć pełnić w granicach Polski.
Inwentaryzacja i fundusz. Przejmowanie zakładów przemysłowych z rąk Armii Czerwonej zasadniczo dokonało się latem 1945 r. Do dalszych demontaży ZSRR przeznaczył w tym momencie jeszcze 1213 zakładów. Pod koniec sierpnia 1945 r. zorganizowano we Wrocławiu I Zjazd Przemysłowy Ziem Odzyskanych, który dokonał inwentaryzacji stanu posiadania. Na Ziemiach Odzyskanych istniało 9355 zakładów przemysłowych i rzemieślniczych, z czego 73 proc. było w mniejszym lub większym stopniu zniszczonych: walcownie – w 100 proc., wielkie piece – w 90, przemysł metalowy – w 62, włókienniczy – w 59, drzewny – w 63, energetyka – w 63 proc.