Wspólna przeszłość. W starożytności wzdłuż Dunaju i Renu przebiegał limes (granice) Cesarstwa Rzymskiego. Odgradzały one wspólnie śródziemnomorską cywilizację od barbarii Germanii czy Sarmacji. W średniowieczu w dorzeczu obu rzek znajdowało się centrum Świętego Cesarstwa Rzymskiego: Akwizgran (wśród dopływów dolnego Renu) był stolicą Karola Wielkiego, a Ratyzbona (nad górnym Dunajem) stała się siedzibą sejmu Pierwszej Rzeszy.
O Renie opowiada germańska „Pieśń o Nibelungach”; jej główny bohater Zygfryd pochodził z Xanten nad tą rzeką. Imponującą, XIX-wieczną wersję Walhalli, mitycznego pałacu poległych, zbudował tuż nad Dunajem pod Ratyzboną król bawarski w 1842 r. jako niemiecki panteon. Po rozwiązaniu Rzeszy przez Napoleona (1806 r.) został miejscem nieśmiertelnych Niemców. Był to już czas, gdy obie rzeki zaczęły zyskiwać całkiem odmienną symbolikę i mitologię.
Narodowy Ren. Od XVII do XX w. Ren był rzeką niezgody między Francją i Niemcami. Ludwik XIV uważał, że przyszłość cywilizacji francuskiej rozstrzygnie się nad Renem; uznał rzekę za naturalną granicę Francji i zaanektował Alzację ze Strasburgiem. Potem wpływy francuskie były w Nadrenii silniejsze niż gdziekolwiek indziej w Niemczech – aż po jakobińską republikę moguncką z lat 1792–93, która zabiegała o włączenie do republiki francuskiej. Z drugiej strony utworzony przez Napoleona w 1806 r. Związek Reński był przez niemieckich patriotów z oburzeniem odrzucany jako twór wasalny. A ich pieśń „Straż na Renie” o utrzymaniu „ojczulka Renu” nie jako rzeki granicznej, lecz „niemieckiego nurtu”, była po 1840 r. nieoficjalnym hymnem Niemców, nabierając po wojnie francusko-pruskiej 1870/71 r. coraz bardziej szowinistycznych tonów: „Jak grzmot rozlega się wołanie, niczym chrzęst broni i łoskot kipieli: Nad Ren, nad Ren, nad niemiecki Ren!