Przy stole, tak jak w życiu, cesarska para nie miała wiele wspólnego. On z przyjemnością jadł gulasz, sznycle i pieczyste, ona udawała, że je.
Bez celebry. Najjaśniejszy Pan prowadził żywot niemalże spartański, a długotrwałe celebry kulinarne, których niekiedy wymagała sytuacja, uważał za marnowanie czasu. Toteż uczestniczył w nich tylko, gdy było to absolutnie konieczne, preferując na co dzień obiady w kameralnym, rodzinno-dworskim gronie. Jadł szybko, czasem nawet zbyt szybko, by zasiadający z nim krewni i dygnitarze mogli się najeść do syta. Żartowano, podobno nie bez podstaw, że odszedłszy od cesarskiego stołu, trzeba zaspokajać głód w wiedeńskich restauracjach.
Pomocnik Historyczny
„Franciszek Józef I”
(100115) z dnia 12.12.2016;
Konteksty;
s. 123
Oryginalny tytuł tekstu: "„U moich stóp padły knedliki”"