Czym jest Unia?
Więcej niż deklaracje przyjaźni. Unia to umowa łącząca państwa i ich interesy. Zaczęło się od interesu podstawowego i egzystencjalnego. Utrzymanie pokoju w Europie dopingowało przywódców Niemiec i Francji, które na tamte czasy bezprecedensowe pojednanie rozpoczęły ledwie chwilę po II wojnie światowej. Apelowali oni, by jednoczyć się żwawiej, bo małe państwa o spadającym znaczeniu nie poradzą sobie w pojedynkę z narastającym zagrożeniem ze strony ZSRR i bloku jego sojuszników, w latach 40. i 50. wyglądającego na bardziej zwarty niż rozczłonkowany Zachód.
Pomysłem na jego połączenie miało być coś więcej niż same deklaracje przyjaźni. Uznano, że skoro konflikty światowe wybuchały w atmosferze protekcjonalizmu i wojen celnych, Zachód powinien połączyć się politycznie i gospodarczo, by nie przestając się bogacić, nie rzucić się sobie znów do gardeł – przynajmniej w teorii intensywna wymiana handlowa czyni walki między partnerami nieopłacalnymi, bo wojna rzuca piach w tryby dobrze kręcącego się biznesu.
Najmniejszy wspólny mianownik. Unia to także nieustanne poszukiwania najmniejszego wspólnego mianownika, który zaakceptowałyby wszystkie jednoczące się państwa. W toku integracji rozpoznawano bowiem, przez zgłaszanie rozmaitych planów i propozycji, jak daleko można się wspólnie posunąć, gdzie wyznaczyć strefy wpływów zarezerwowanych dla polityków krajowych i wspólnotowych, o czym mogą suwerennie decydować wyłącznie państwa, a jakie kwestie rozstrzygać w drodze werdyktu całej grupy. Co prawda fundamentami są pokój, bezpieczeństwo, pomyślność gospodarcza, demokratyczne pryncypia, ochrona mniejszości i poszanowanie dla prawa, szczególnie praw człowieka, ale już ich szczegółowy zasięg jest na okrągło dyskutowany, obecnie głównie za sprawą przywódców Polski oraz Węgier, coraz częściej Włochów; i już bez Brytyjczyków.