Cel: unia gospodarcza i walutowa. O wspólnej europejskiej walucie mówił w 1929 r. w Lidze Narodów Gustav Streseman, kanclerz Niemiec, za którego rządów opanowano hiperinflację i który doczekał się Pokojowej Nagrody Nobla. Wspólną walutą posługiwali się, z umiarkowanym sukcesem, członkowie powstałej w 1865 r. Łacińskiej Unii Monetarnej (Francja, Belgia, Włochy i Szwajcaria), do których dołączyło kilka krajów europejskich i dziwnym zbiegiem okoliczności Wenezuela. Ale ojcom założycielom późniejszej Unii Europejskiej wspólna waluta nie spędzała snu z oczu.
Autorzy traktatu rzymskiego, tworzącego Europejską Wspólnotę Gospodarczą w marcu 1957 r., założyli, że przyjdzie im działać w warunkach w miarę stabilnej sytuacji na rynkach walutowych. Stało się inaczej – pod koniec lat 60. nastał na nich czas turbulencji. Marka poszła w górę, frank francuski osłabł i wahania kursów zagroziły wspólnej polityce rolnej – wówczas największemu osiągnięciu wspólnoty europejskiej (EWG). W tych okolicznościach kanclerz RFN Willy Brandt odświeżył ideę europejskiej unii walutowej.
Na szczycie w Hadze w 1969 r. premier Luksemburga Pierre Werner otrzymał zadanie przygotowania planu osiągnięcia tego celu do 1980 r. W marcu 1971 r. kraje EWG taki plan przyjęły. Na pierwszy ogień poszło ograniczenie wahań kursów. Strategia Wernera zakładała sztywne relacje walut narodowych względem dolara. I znów los spłatał figla, gdy w sierpniu 1971 r. prezydent USA Richard Nixon ogłosił zerwanie z parytetem dolara w złocie, co pociągnęło za sobą ogromne zawirowania na rynkach walutowych. Marka zachodnioniemiecka znów poszybowała w górę, i pomysł Wernera trzeba było rewidować.
Nowe rozwiązanie, przyjęte w marcu 1972 r., zyskało nazwę węża w tunelu. Był to mechanizm utrzymania wahań kursów walut krajów członkowskich (wąż) wobec dolara w wąskich ramach (tunel).