„Żądam dla Polski niejakich gwarancji”
Dlaczego Kościuszko nie walczył w napoleońskich szeregach
Sojusznik w wojnie z Rosją. „Polacy! Napoleon Wielki, niezwyciężony wchodzi w trzykroć sto tysięcy wojska do Polski. (...) Obaczę – powiedział nam – obaczę, jeżeli Polacy godni są być narodem. (...) Od was więc zawisło istnieć i mieć Ojczyznę, Wasz zemściciel, Wasz stwórca się zjawił. (...) Powstańcie i przekonajcie go, iż gotowi jesteście i krew toczyć na odzyskanie Ojczyzny. (...) Wkrótce Kościuszko, wezwany przez niezwyciężonego Napoleona, przemówi do was z jego woli” – zredagowana 3 listopada 1806 r. w Berlinie w kwaterze głównej cesarza Francuzów, odezwa gen. Jana Henryka Dąbrowskiego i Józefa Wybickiego dotarła do rodaków wraz z wkraczającą do zaboru pruskiego awangardą Wielkiej Armii. Pojawienie się napoleońskich żołnierzy na ziemiach polskich mogło oznaczać załamanie się układu sił ustanowionego w tej części Europy po trzecim rozbiorze Polski w 1795 r. W pierwszej fazie wojny Prus z Napoleonem nikt nie oczekiwał takiego rozwoju wydarzeń. Już w kilkanaście dni po jej rozpoczęciu armia pruska poniosła miażdżące porażki w bitwach stoczonych 14 października pod Jeną i Auerstedt. W dziesięć dni później Francuzi byli już w Berlinie. W ciągu trwającej miesiąc kampanii do niewoli trafiło 140 tys. pruskich żołnierzy. Miarą napoleońskiego zwycięstwa były również setki zdobytych dział i sztandarów.
Jego wartość postawiło pod znakiem zapytania przystąpienie do wojny Rosji. W listopadzie na ziemie polskie pozostające pod panowaniem Hohenzollernów nasuwały się dwie ogromne masy ludzi, koni i sprzętu – ciągnące ze wschodu nad środkową Wisłę siły rosyjskie oraz podążająca z zachodu Wielka Armia ścigająca cofające się na północny wschód szczątki wojsk pruskich.