„Patrz, Kościuszko, na nas z nieba”
Jak powstał potężny mit przywódcy narodu
Apologeci z wszystkich krajów. Tak pisał o Kościuszce u schyłku 1816 r. John Keats, jeden z najwybitniejszych poetów angielskich:
„Sława imienia twego aż do nas dolata
A dźwięk jego tak wzniosły jest i tak wspaniały
Iż napełnia odgłosem swoim wszechświat cały
Brzmi wszędzie i brzmieć będzie po tysiączne lata”.
(przekład Juliana Ejsmonda)
Mistrzowski pod względem formy sonet nie był odosobniony; jeszcze wcześniej poetycki hołd polskiemu naczelnikowi składali rodacy Keatsa: Samuel Coleridge i Leigh Hunt. Wspólnym elementem wielu podobnych utworów była heroizacja i apoteoza postaci uznanej już za życia za symbol walki o wolność nie tylko własnego narodu. Sprzyjała temu oczywiście chwalebna karta Kościuszki z czasów wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Dla Anglików z pokolenia Coleridge’a i Keatsa istotne było również to, że nie poparł „uzurpatora” i „tyrana” Bonapartego. Skądinąd i sam nieco tym rozczarowany Napoleon nazywał Polaka „bohaterem Północy”. Do wielbicieli Kościuszki jako wcielenia Polski kruszącej kajdany należeli w dobie powstania listopadowego m.in. Victor Hugo i autor pieśni „Warszawianka” Casimir Delavigne. Wysławiali go niemieccy demokraci, którzy w latach 30. i 40. XIX w. dawali liczne dowody propolskich sympatii. Uznawali go za wzorzec niektórzy działacze narodowi ludów słowiańskich. Honorowali, co zrozumiałe, wdzięczni Amerykanie (prezydent Thomas Jefferson określał go mianem „najczystszego syna wolności”).
Głosy szacunku i podziwu zdarzały się i w Rosji (przynajmniej przed 1830 r.