Cywilizacyjny ekosystem. Cywilizacja indyjska fascynuje Europę nie od dziś. Zdaniem niektórych historyków służyła nawet wyostrzaniu tożsamości Europejczyków. Na związek europejskich postaw wobec Orientu (w tym Indii) z poczuciem europejskiej tożsamości (i wyższości) zwrócił jakiś czas temu uwagę Edward Said (amerykański teoretyk kultury pochodzenia palestyńskiego, autor m.in. „Orientalizmu”, dzieła uchodzącego za fundament studiów postkolonialnych).
To, że Indie zasługują na miano cywilizacji właśnie, a nie tylko kultury, nie wszystkich przekonuje. A jednak, pod każdym względem, określenie takie wydaje się sensowne. Geograficznie mamy przecież do czynienia z subkontynentem o obszarze skali Europy i kulturowej różnorodności o wiele od Europy bogatszej. Do odmienności kulturowej poszczególnych regionów dorzucić trzeba różnorodność geograficzną i klimatyczną, etniczną, religijną, językową czy piśmienniczą (nie tylko poszczególne języki zapisywane są w odmiennych systemach pisma, ale i ten sam język – jak choćby sanskryt – bywał różnymi zupełnie pismami zapisywany). Wielojęzykowość i wielopiśmienność była zawsze i stanowi nadal jedną z konstytutywnych cech ekosystemu cywilizacyjnego środowiska Indii.
Spór o korzenie. A jednak coś wspólnego nie tylko łączy i łączyło historię całego subkontynentu. Bywało, że to coś oddziaływało potężnie i trwale na regiony ościenne (Azję Południowo-Wschodnią, Cejlon, Nepal, Tybet). O cywilizacyjnych wpływach indyjskich świadczą imiona historycznych władców, architektura sakralna, teatr i sztuka obszaru Indonezji, systemy rachunkowe, hinduskie formy wierzeń i praktyk religijnych Bali czy panazjatycka kariera buddyzmu.