„Wielka mnogość religii, które roją się w Polsce”
Polityka religijna Jagiellonów
W oczach Europy. W opublikowanym w 1605 r. dziele „On the State of Religion” Edwin Sandys, arcybiskup Canterbury i znany podróżnik, zwracał uwagę na „wielką mnogość religii, które roją się w Polsce”. W jego oczach w XVI-wiecznej Rzeczpospolitej istniało tak wiele różnych grup wyznaniowych (chrześcijańskich i niechrześcijańskich), że każdy mógł tu znaleźć religię, która najbardziej by mu odpowiadała. Z tego względu – jak pisał – „mówiono przysłowiowo, że jeśli ktoś utraci swoją religię, to niechaj jej poszukuje w Polsce, a znajdzie ją z pewnością. Jeśli nie, to będzie mógł uznać, że zniknęła ze świata”.
Wśród bezkompromisowych obrońców katolickiej ortodoksji, m.in. papieskich legatów, pluralizm religijny Rzeczpospolitej budził niechęć i był przedmiotem ostrej krytyki. W Kurii Rzymskiej państwo polsko-litewskie uchodziło za „azyl dla heretyków”, którzy napływali tu z całej Europy. Z kolei dla radykalnych grup religijnych pluralizm konfesyjny Rzeczpospolitej był błogosławieństwem, a panująca tu tolerancja zachęcała do osiedlenia się. Dla antytrynitarzy, odrzucających dogmat o Trójcy Świętej i z tego względu prześladowanych, stała się jednym z niewielu miejsc, gdzie mogli znaleźć schronienie. W połowie XVI w. wygnani z rodzinnego kraju holenderscy mennonici osiedlili się na Żuławach Wiślanych. Ich wioski powstawały zarówno w dobrach właścicieli katolickich, jak i luterańskich. Ważniejsze od przekonań religijnych okazały się umiejętności mennonickich kolonistów w osuszaniu i zagospodarowywaniu podmokłych terenów. XVI-wieczna Polska była państwem, w którym różnorodność etniczna i pluralizm wyznaniowy były czymś całkowicie naturalnym.
Żydzi, Rusini, Tatarzy i inni. Od XI w.