Esteci. Nad Nilem przywiązywano ogromną wagę do wyglądu zewnętrznego, czego dowodzą przedstawienia mężczyzn i kobiet o idealnych twarzach i proporcjach ciał. Najdoskonalsi byli bogowie, a zaraz po nich król, który uchodził za najpiękniejszego wśród śmiertelnych. W rzeczywistości władcy bywali niscy, grubi, łysi, miewali duże nosy, popsute zęby, a ich ciała toczyły różne choroby, więc dworzanie robili wszystko, by ukryć niedoskonałości i sprawić, by król prezentował się jak najlepiej. Stąd wieloetapowa toaleta – ablucje, perfumowanie, wkładanie szat i peruk – która miała wymiar czysto fizyczny, podkreślający bogactwo i prestiż władcy, ale i rytualno-symboliczny, czyniący faraona podobnym bogom.
Ideał urody. W Egipcie przez 3 tys. lat wzorzec piękna się nie zmieniał, a jego ucieleśnieniem jest maska grobowa Tutanchamona i popiersie Nefertiti. Jednak w ramach konwencji dochodziło do pewnych wariacji, które dziś umożliwiają egiptologom określenie wieku danego zabytku. Pewna sztywność wizerunków wynika stąd, że Egipcjanie pokazywali ideał, wierząc, że poprzez utrwalenie stanie się on faktem. Dzięki temu wiadomo, że cenili u mężczyzn szczupłe i barczyste ciała, a u kobiet smukłą sylwetkę (nieliczne rzeźby otyłych mężczyzn podkreślają ich pozycję i zamożność). Twarze są bez zarostu (naturalna broda świadczy o niskim statusie), o regularnych rysach, prostych nosach, pełnych ustach i dużych oczach podkreślonych tuszem.
Higiena. Zamożni Egipcjanie byli czyściochami. Pierwszym zabiegiem higienicznym było obrzezanie chłopców (przedstawione na ścianie jednego z grobowców). Dorośli kilka razy dziennie myli się, golarze zajmowali się usuwaniem zbędnego owłosienia, fryzjerzy – strzyżeniem, a manikiurzyści – paznokciami.