Dolina Bobru. Wraz z narodzinami przemysłu i industrializacji w XVIII w. ludzie zaczęli uciekać z ciasnych i brudnych miast. Bogacze, artyści i intelektualiści jeździli do wód lub w góry, co zresztą dało początek turystyce górskiej i budowie pierwszych schronisk górskich. Przedgórze Sudeckie było idealnym miejscem dla berlińczyków – miało gorące wody w Cieplicach, było piękne i bliższe niż Alpy (od połowy XIX w. podróż koleją z Berlina trwała 5 godz.). Poddani Hohenzollernów zaczęli nabywać tu posiadłości i budować zatopione w ogrodach rezydencje, ale Dolina Bobru stała się trendy, gdy w 1831 r. król Fryderyk Wilhelm III kupił majątek w Mysłakowicach za 156 tys. talarów. O tym, że Kotlinę Jeleniogórską nazwano śląskim Elizjum, zadecydowało nie tylko piękno natury, ale fakt, że harmonijnie wpisywały się w nie ruiny gotyckich zamków.
Od zamków do pałaców. Śląsk przez wieki przechodził z rąk do rąk, czego świadectwem są zabytki okolic Jeleniej Góry. Do najstarszych należą budowane za Piastów zamki obronne m.in. w Bolczowie i Chojniku. Według tradycji ten pierwszy kazał wznieść na skalistym wzniesieniu książę piastowski Bolko II Mały (zm. 1368). Potem warownia należała do husytów, raubritterów, a w końcu jednego z najstarszych rodów śląskich – Schaffgotschów. Stale ją rozbudowywano, dwa razy była też poważnie zniszczona. Gdy w 1645 r. Szwedzi na odchodnym puścili zamek z dymem, nigdy się już nie podniósł. Podobnie było z pochodzącym z tego samego okresu Chojnikiem, który też szybko stał się własnością Schaffgotschów. Stracili go tylko na chwilę, gdy w 1634 r. cesarz austriacki Ferdynand II Habsburg uwięził i skonfiskował dobra Hansa Urlicha za zdradę. Jego syn Krzysztof Leopold odzyskał zamek, przechodząc na katolicyzm.