Ponowna klęska. 8 maja 1945 r. zakończyła się w Europie II wojna światowa. Niemcy, główny jej sprawca, przedstawiały krajobraz apokaliptyczny: zniszczone miasta, miliony poległych i zabitych, kolejne miliony bez dachu nad głową, brak żywności, choroby. Nie inaczej wyglądała duża część Europy, nad którą jeszcze niedawno panowała Trzecia Rzesza. Skalę niemieckiego ludobójstwa dopiero poznawano i oceniano. Wszyscy szacowali straty i z obawą myśleli o kosztach odbudowy.
Niemcy w ciągu trzech dekad XX w. przegrały więc kolejną wojnę. Jednak jej dramatyczny koniec był inny niż poprzedniej, nazywanej Wielką. W przypadku tamtej klęski Niemcy nie uznały swej winy, utracone tereny uważały za „krwawiącą granicę” i dążyły do jej rewizji. Zwycięskie mocarstwa narzuciły im olbrzymie reparacje, których Berlin nie był w stanie spłacać. W kraju panowało poczucie krzywdy, na którym żerowały różne ruchy skrajne. Fakt, że obcy żołnierz nie stanął na niemieckiej ziemi, stał się podstawą do mitu o wewnętrznym „ciosie w plecy”.
Co z nimi zrobić? Jak zatem ukarać Niemcy, które powtórnie podpaliły świat, by zapanować wreszcie nad ich siłą i agresywnością? Plany antyhitlerowskiej koalicji ulegały ciągłej zmianie, co było związane z dynamiką wojny i celami politycznymi aliantów (jeden z nich był wszak wcześniej sojusznikiem Hitlera w niszczeniu wersalskiej Europy).
Początkowo chciano uczynić z Niemiec kraj rolniczy, by w ten sposób pozbawić je gospodarczego zaplecza do ekspansji. Jednak wraz z zajmowaniem przez ZSRR Europy Środkowo-Wschodniej pojawiła się obawa, że Moskwa może dojść aż do Renu. W interesie zachodnich mocarstw było zachowanie Niemiec w takim stanie, by mogły w przyszłości stanowić ochronę przed komunizmem.