Francuzami Polacy mają kłopot. Z jednej strony to np. silny kult Napoleona Bonapartego, obecnego przecież w polskim hymnie narodowym, z drugiej choćby do dziś podtrzymywana w wielu kręgach pamięć „zdrady wrześniowej” z 1939 r., gdy sojusznicza Francja (obok Anglii) nie przyszła z pomocą Polsce napadniętej przez Trzecią Rzeszę i Związek Sowiecki. Zdystansowanie i emocjonalne rozdarcie widać w badaniach opinii. Co prawda Francuzów sympatią darzy 50 proc. Polaków (sondaż CBOS z 2021), ale to plasuje obywateli Francji dopiero w drugiej dziesiątce polskiego rankingu sympatii.
Tłumaczyć Polaków może zapewne to, że z Francuzami kłopot mają sami Francuzi. Przytoczmy słynne zdanie Charlesa de Gaulle’a: „Jak chcecie rządzić krajem, który ma 246 gatunków sera?”. Zresztą sama postać generała jest ulepiona ze sprzeczności i niejednoznaczności. To bez wątpienia polityk wielkiego formatu, uratował w XX w. honor Francji, i do tego stopnia swą osobą przesłonił współczesne dzieje Francuzów, że nie musieli się oni tłumaczyć z kolaboracji z nazistami, udziału w ludobójstwie na Żydach czy – bardzo długo – z wojen kolonialnych.
To ułomne rozliczenie z przeszłością daje o sobie znać w kampaniach wyborczych (prezydenckiej i parlamentarnej) we Francji 2022 r. Jak oceniają znawcy – dawno już historia tak istotnie nie ważyła tam na życiu publicznym.
To dobra okazja, by przyjrzeć się bliżej dziejom Francuzów – którzy poza tym przez wieki promieniowali na Europę i świat ideami, kulturą, gustem. Jak pisał Adam Mickiewicz: „Bo Paryż częstą mody odmianą się chlubi, a co Francuz wymyśli, to Polak polubi”. Francja stawała się schronieniem dla politycznych uchodźców z całego świata, ambitnych artystów, inżynierów, uczonych (jak choćby Maria Skłodowska-Curie).