Zapisał się w historii jako ten, który ponownie zjednoczył imperium. Antyczne źródła podkreślają jego talenty militarne. Anonimowy autor „Epitome de Caesaribus” z przełomu IV i V w. stwierdził wręcz, że sukcesy Lucjusza Domicjusza Aureliana były wspanialsze niż Aleksandra Wielkiego i Juliusza Cezara! Mniej przychylne źródła, chociaż doceniają jego osiągnięcia, uważają, że cesarza nie sposób zaliczyć ani do dobrych, ani do złych władców, a jedynie do potrzebnych.
Wczesne lata życia Aureliana są owiane tajemnicą, jednak można założyć, że jego kariera rozwijała się podobnie jak każdego innego cesarza wywodzącego się z Ilirii (dzisiejsze terytoria Chorwacji, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry): od trybuna do rzymskiego imperatora. Pierwsze wydarzenie historyczne, z jakim wiązana jest osoba Aureliana, miało miejsce w 268 r., gdy pod Mediolanum spiskowcy zamordowali cesarza Galiena. Nie można mieć pewności, czy Aurelian brał udział w spisku, chociaż jako jeden z dowódców jazdy zajmował na tyle ważne stanowisko, że mógł wiedzieć o planowanym zamachu, a może nawet, jak sugeruje historyk rzymski z IV w. Aureliusz Wiktor, nie tylko wiedział, ale też walnie przyczynił się do cezarobójstwa.
W czasach Klaudiusza II Gockiego (268–270) został naczelnym dowódcą rzymskiej konnicy, co oznaczało tyle, że był najważniejszym wodzem w owym czasie. Po śmierci Klaudiusza na tronie cezarów zasiadł Kwintyliusz – przyrodni brat zmarłego imperatora. Decyzja ta nie spodobała się części armii, która Aureliana okrzyknęła cesarzem. Na wieść o tym Kwintyliusz miał popełnić samobójstwo, choć najpewniej został zgładzony. Senat zaakceptował decyzję wojska, co odsunęło widmo wojny domowej i dało pełnię władzy Lucjuszowi Domicjuszowi Aurelianowi.
Nim Aurelian zmierzył się z pierwszym poważnym zadaniem, to jest przywróceniem władzy Rzymu w zbuntowanych regionach, musiał najpierw uporać się z kolejnym najazdem barbarzyńców, tym razem skierowanym w samo serce imperium – Italię.