Eklektycznie w Szwecji. Gdy założyciel dynastii Wazów Gustaw I wstępował na tron, kuchnia tamtejszych elit była eklektyczna – składały się na nią prócz podstawowych w Szwecji mięsa i ryb produkty importowane niemal z całej Europy, odległej Rusi, a nawet z Turcji. Na dworze królewskim, niezbyt jeszcze znaczącym politycznie, ale mającym ogromne aspiracje, przyjęto bardzo formalną etykietę hiszpańską, obowiązującą na dworach habsburskich. Wraz z nią zagościły w Szwecji iberyjskie ubiór i kuchnia.
Nabierające znaczenia kontakty polityczne z Rzeczpospolitą wzbudziły zainteresowanie także polskim jedzeniem. Zbiory przepisów pochodzące z tego okresu uwzględniają polskie dania, jak choćby szczupaka z jabłkiem i cebulą, a u niejednego szwedzkiego oligarchy gotował polski kucharz. O królu Gustawie wiadomo, że szczególnie przypadły mu do gustu raki z koprem, w Szwecji dotąd niedoceniane. Jego następcy – Eryk XIV, Jan III i później Karol IX, a zapewne także żona Jana Katarzyna Jagiellonka, wychowana na Wawelu, gdzie raki jedzono, „kiedy tylko mogą być” – wprowadzili modę na nie, czego pamiątką jest obchodzony w Szwecji co roku późnym latem Kräftpremiären, czyli festiwal uczt rakowych. W 1587 r. dwudziestojednoletni Zygmunt Waza, wyruszając do ojczyzny swej matki, by objąć tron, miał więc niejakie pojęcie o tym, co przyjdzie mu jeść w nowym królestwie.
Średniowiecznie w Polsce. Ówczesna kuchnia polskich elit nadal mocno tkwiła w tradycjach średniowiecza. Na przełomie XVI i XVII w. królewski stół w zasadzie niewiele różnił się od tego, przy którym ucztował dwa wieki wcześniej Władysław Jagiełło. Nadal jadano tłusto i korzennie, a zachowane księgi kuchenne świadczą, że kupowane były niemal te same produkty.