Normy prawne. W 1943 r. podpisano w Moskwie deklarację o ukaraniu przestępców wojennych. Dwa lata potem, na konferencji założycielskiej ONZ, delegacja amerykańska rysowała wizję procesu nazistów. Anglia i Francja opowiadały się za „planem Napoleona”: osadzeniem prominentów III Rzeszy na jakiejś odległej wyspie, niczym cesarza Francuzów 130 lat wcześniej. Z kolei Stalin zaapelował o surowe kary, ale nie bardzo palił się do zorganizowania procesu. Bał się, że na jaw wyjdą zbrodnie jego reżimu.
26 czerwca 1945 r. spotkali się w Londynie przedstawiciele USA, Wielkiej Brytanii, Francji i Związku Sowieckiego. Już na samym początku Stalin uzyskał zapewnienie, że będą poruszane tylko sprawy Niemiec. Do rozprawy było jednak daleko. Nie istniały wszakże normy prawne, które pozwalałyby na osądzenie zbrodniarzy. Literalnie rzecz biorąc, dygnitarze III Rzeszy nie łamali przepisów, gdyż ówczesne prawo niepodległego państwa niemieckiego nie definiowało np. deportacji do obozów koncentracyjnych jako przestępstw.
Uzgodniono więc, że Niemców obwini się o złamanie prawa międzynarodowego. Zostaną obciążeni zarzutami zbrodni przeciwko pokojowi, zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości. Aby utrudnić obrońcom podważenie aktu oskarżenia, zawieszono działanie zasady lex retro non agit (łac. prawo nie działa wstecz). Uniemożliwiono również zasłanianie się wykonywaniem rozkazów przełożonych (tzw. zasada ślepych bagnetów).
Międzynarodowy Trybunał Wojskowy. Na miejsce procesu Rosjanie proponowali Londyn lub Berlin, Brytyjczycy optowali za Monachium. Sprawę rozsądzili Amerykanie, którzy wskazali na Norymbergę. Miało to siłę symbolu. Miasto było miejscem dorocznych zjazdów nazistowskich, tu w 1935 r. ogłoszono rasistowskie ustawy.