Seks, kłamstwa i pamiętniki ziemian
O seksualnym życiu ziemian
Bezimienni bastardzi. Zjawisko seksualnego wymiaru polskiej gospodarki folwarcznej i jego konsekwencje są mało opisane. Nic dziwnego, dotyczą kwestii intymnych i obwarowanych tabu obyczajowymi związanymi ze zdradą małżeńską, seksem, patriarchatem. Mało więc kto się tym chwalił, zamieszczał w pamiętnikach bądź poddawał analizie.
Z dość tajemniczych powodów w mojej rodzinie nie ukrywano tego faktu. Utajniano raczej tożsamość nieślubnych dzieci, ludzi wykluczonych z kręgu formalnego pokrewieństwa – pozostawali anonimowi (niektórzy krewni mówili wprost: „To nie jest nasza rodzina”), aczkolwiek zdarzały się wyjątki. Niemniej fakt ich istnienia nie był tajemnicą. Nie mieli imion, w pamiętnikach padają bezosobowe terminy typu lewaki, rówieśnicy, bastardy.
Zachowało się na ten temat sporo danych – na piśmie i w formie tradycji ustnej. Główną rolę w tym przekazie odgrywał mój pradziadek, ziemianin Kazimierz Garapich urodzony 28 czerwca 1878 r. w Cebrowie, syn posła do Rady Państwa Sejmu Krajowego Galicji, zamordowany w więzieniu NKWD w Tarnopolu w maju 1940 r. W trakcie swojego 62-letniego życia ten właściciel majątku i dworu cebrowskiego prowadził bujne życie rodzinne. Poza siódemką dzieci, których doczekał się z żoną Marią z Łubieńskich, spłodził także kilkanaścioro dzieci z co najmniej trzema innymi kobietami – Maryną Szeweluk, Anną Suchecką i Stefanią Suchowerą – mieszkankami wsi. Jego pierwsze dziecko urodziło się w 1898 r., ostatnie w 1931 r. Trudno jest mi na sto procent ustalić liczbę dzieci nieślubnych – dorosłości dożyło 12 lub 14, co najmniej 5 zmarło w niemowlęctwie. Wliczając potomstwo z Marią Łubieńską, Kazimierz miał więc blisko ćwierci setki dzieci. Podkreślam, co najmniej. Kiedy bywam w Cebrowie, bardzo często dowiaduję się o kolejnych.