Polska to ceramiczna potęga. Bolesławiec, Chodzież, Ćmielów. Jest też Lubiana, największy w Europie producent nakryć dla hoteli. Do tego setki malutkich zakładów, w których artyści, często amatorzy, wypalają urocze patery i filiżanki. Nie święci garnki lepią: przy piecach do wypału organizowane są wieczory panieńskie i spotkania integracyjne.
Kyuka Design wypala w Milanówku. Inka Pyda i Stefan Staniszewski, twórcy marki, znaleźli tam miejsce na produkcję krótko przed pandemią. Wcześniej ona pracowała jako specjalistka od marketingu w dużych funduszach inwestycyjnych, on, artysta po Akademii Sztuk Pięknych, zajmował się wzornictwem przemysłowym. I choć od dawna myśleli o własnym biznesie kreatywnym, rozpraszała ich codzienna gonitwa. – Wszystko zmienił lockdown. Skończyły się dojazdy, mogliśmy żyć wolniej – mówi Inka. A Stefan dodaje: – Pandemia była momentem zatrzymania, to był jedyny jej plus. Ludzie zaczęli częściej myśleć, co jest im naprawdę potrzebne, zwrócili uwagę na hygge czy zen.
„Kyuka” to japońskie słowo, oznacza celebrację, odnajdywanie szczęścia w codzienności, tak by życie było jak wakacje.
Inka i Stefan, tworząc Kyuka Design, do zadania podeszli biznesowo. – Gdy wymyśla się produkt, trzeba wiedzieć dla kogo – mówi Inka. – My chcieliśmy trafić do klienta, który szuka pięknych przedmiotów, biżuterii do wnętrza. Wiedzieliśmy też, że produkt należy zacząć sprzedawać, nim jeszcze powstanie. Na Instagramie zamieściliśmy zdjęcia z pierwszych wypałów. Nie zdążyliśmy wystartować, a już dostaliśmy zamówienie, i to na komplet.
Ambicje mieli bliższe Lubiany, bo chcieli wyjść ponad lokalność. Udało się: firma ma niespełna dwa lata, a świece Ki i Akebia już palą się w Niemczech, Kanadzie, Szwajcarii.