Rio przed Igrzyskami Olimpijskimi. Jak Brazylia walczy z (domniemanymi) terrorystami?
Żyjemy w czasach, w których nawet amator, tzw. samotny wilk, może zabić wielu ludzi. Jednak akcja likwidacyjna „komórki islamistycznej” przez brazylijskie służby i sposób, w jaki tę akcję rozdmuchały media, od początku pachniały groteską, względnie tanią propagandą w służbie bieżącej polityki.
Operacja Hashtag
Przebieg zdarzeń w skrócie wyglądał tak: jakiś czas temu FBI przekazało brazylijskim służbom wiadomość o grupie Brazylijczyków zafascynowanej tzw. Państwem Islamskim. Brazylijskie służby wzięły członków grupy pod obserwację.
Niektórzy z nich mieli podobno kontakt z „osobami za granicą” za pomocą komunikatorów. Czy owe „osoby za granicą” miały cokolwiek wspólnego z grupami terrorystycznymi? Nie wiadomo.
Wiadomo tyle, że członkowie grupy wygłaszali we własnym gronie opinie wychwalające tzw. Państwo Islamskie. Padła ponoć wypowiedź – o czym specsłużby wiedzą z podsłuchów – że olimpiada jest dobrą okazją, żeby pójść do raju, co nasuwa natychmiastowe skojarzenie z samobójcami, uważanymi za męczenników skrajnego islamu politycznego. Podobno jedna z przechwyconych wiadomości zawierała porady dotyczące konstruowania bomby domowej roboty.
Trzeba jednak zaznaczyć, że każdą z informacji należałoby opatrzyć zastrzeżeniem „ponoć” lub „jak twierdzą śledczy”. Wszystkie bowiem informacje, jakie na ten temat docierają do opinii publicznej, pochodzą de facto od specsłużb.
Po dłuższej obserwacji 12 członków grupy o nazwie „Obrońcy Szariatu” zostało ujętych, a jeden sam zgłosił się na policję. Spektakularnej (przynajmniej w przekazie brazylijskich mediów) akcji zlikwidowania grupy „podejrzanych o planowanie zamachu w czasie olimpiady” nadano nazwę Operacja Hashtag.