Podczas odprawy aparatu politycznego 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki jej dowódca gen. Zygmunt Berling mówił, że podlegające mu wojsko „musi stać się zgraną, zwartą masą”, w przeciwnym bowiem razie będzie „towarzystwem pozbawionym sił”. Działo się to 28 sierpnia 1943 r., na dwa dni przed skierowaniem 1. DP na front, o czym na prośbę przewodniczącej Związku Patriotów Polskich (ZPP) Wandy Wasilewskiej i Berlinga zadecydował Stalin. Zależało im bardzo, aby wymarsz jednostki z obozu w Sielcach nad Oką – gdzie ją formowano i zaprzysiężono 15 lipca – nastąpił w dniu o symbolicznej wymowie: 1 września. Ale żołnierze opuszczający tego dnia obóz nie byli dostatecznie przygotowani do działań bojowych, z czego zdawali sobie doskonale sprawę zarówno Stalin, realizujący swoje dalekosiężne plany polityczne, jak i Berling z Wasilewską.
Dywizja, składająca się z ok. 11,5 tys. żołnierzy skupionych m.in. w trzech pułkach piechoty, pułku artylerii lekkiej i w specjalnych pododdziałach, szkoliła się zaledwie trzy miesiące. Blisko 80 proc. stanowili „chłopcy nieostrzelani”, czyli rekruci, którzy przed mobilizacją nie przeszli wojskowego przeszkolenia, a ze służbą wojskową nie mieli nic wspólnego. Oficerowie liniowi informowali dowódców o słabej dyscyplinie i ogólnym bałaganie w jednostce. Największy rozdźwięk występował pomiędzy polskimi żołnierzami a sowieckimi oficerami, co powodowało, że ludzie znajdujący się w tej samej jednostce nie stanowili upragnionej zgranej i zwartej masy. I nie mogło być inaczej, skoro wczorajsi łagiernicy czy specpieriesieleńcy zamiast polskich komend słyszeli rosyjskie.
Nieufność
Tych pęknięć w tworzonym wojsku było bardzo dużo i przebiegały na różnych płaszczyznach.