Historia

Życie jak film

Życie jak film. Jak ojciec King Konga uciekł z łagru

Merian Cooper jako pilot 7. Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki. Merian Cooper jako pilot 7. Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki. Courtesy Everett Collection / East News
Wyprowadzając z obozu pracy pod Moskwą pewnego Amerykanina, podporucznik Sokołowski i kapral Zalewski przyczynili się do powstania jednego z największych hitów w dziejach kina.
Plakat filmu „King Kong” z 1933 r.Getty Images Plakat filmu „King Kong” z 1933 r.

Chłodnym świtem 12 kwietnia 1921 r. trzech młodych mężczyzn uciekło ze słabo pilnowanego łagru pod Moskwą. Ruszyli w stronę torów kolejowych. Wszyscy byli jeńcami z zakończonej pół roku wcześniej wojny, jednak tylko podporucznik Stanisław Sokołowski i kapral Stanisław Zalewski mogli się spodziewać uwolnienia na mocy polsko-rosyjskich umów. Trzeci, Amerykanin, był traktowany przez bolszewików jako płatny najemnik i antysowiecki przestępca. Szans na odzyskanie wolności nie miał żadnych.

Amerykanin figurował w obozowej kartotece jako Frank Mosher, nie było to jednak jego prawdziwe nazwisko. Urodzony w Jacksonville na Florydzie 28-latek w rzeczywistości nazywał się Merian Caldwell Cooper. Był kapitanem amerykańskiego lotnictwa i pilotem ochotnikiem z 7. Eskadry Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki. Jednostka brała udział w wyprawie kijowskiej, a potem walkach odwrotowych i obronie Lwowa przed 1. Armią Konną Siemiona Budionnego.

Taktyka amerykańskich lotników była mordercza. Najpierw zrzucali bomby na jeźdźców Konarmii. Potem, na niskiej wysokości, latali wzdłuż kolumny, siejąc śmiercionośny grad kul. Straty w ludziach i w morale czerwonoarmistów były tak duże, że za głowy amerykańskich lotników Siemion Budionny wyznaczył nagrody, w tym pół miliona rubli za dowódców. To, że Cooper przeżył w rosyjskiej niewoli dziewięć miesięcy, zawdzięczał tylko swojemu szczęściu i niesamowitym zbiegom okoliczności.

Wygrana na loterii

Przyszedł na świat w bogatej rodzinie z amerykańskiego Południa, która swój majątek zawdzięczała plantacjom bawełny. Legendą rodu był prapradziadek Meriana, który walczył z Brytyjczykami o niepodległość Stanów Zjednoczonych i był starszym oficerem u Kazimierza Pułaskiego. John Cooper zaprzyjaźnił się z polskim generałem, brał u niego lekcje fechtunku, a pod Savannah był ponoć świadkiem jego śmierci.

Polityka 52.2020 (3293) z dnia 20.12.2020; Historia; s. 104
Oryginalny tytuł tekstu: "Życie jak film"
Reklama