W lochu i na mękach
W lochu i na mękach. Makabrycznie i widowiskowo. Tak się karało w dawnej Polsce
„Zwierz szkodliwy przez zamknięcie przestaje być niebezpieczny” – zauważył roztropnie Fryderyk Skarbek, autor traktatu o więzieniach z 1841 r. Do XIX w. więzienie było jednak mało popularnym sposobem karania przestępców. Dominowały brutalne kary cielesne i kara śmierci, które miały charakter odstraszający i pokutny. Popularne były też kary pieniężne. Gdy przestępstwo wymierzone było we władcę i państwo, często stosowano banicję. Problemu pozbywano się oszczędnie, przy ograniczonych nakładach finansowych. Nie przypadkiem, bowiem do XX w. instytucje sprawiedliwości, w tym policja, były ciągle w powijakach.
Więzienia jednak funkcjonowały, choć do czasów oświecenia ich podstawową funkcją były izolacja i skazanie na powolne umieranie w prymitywnych warunkach. Gdański historyk Dariusz Kaczor w książce o przestępczości w grodzie nad Motławą w czasach przed oświeceniem zwraca uwagę, że karę uwięzienia traktowano wtedy jako formę kary cielesnej, była odwetem i jednocześnie zadośćuczynieniem.
Często nie stosowano żadnej segregacji osadzonych i w jednym pomieszczeniu trzymano włóczęgów, złodziei i morderców, mężczyzn i kobiety, starców i młodych. Karano także dzieci, nawet dziesięciolatki.
Bartłomiej Groicki w „Porządku sądów i spraw miejskich” z 1559 r. napisał, że więzienie jest, kiedy „kogo do ciemnice wsadzą, abo w pęto okowają”. Językoznawca i autor XIX-wiecznego słownika języka polskiego Samuel Bogumił Linde zdefiniował: „Więzienie, miejsce, gdzie kogo więżą…”. Aleksander Brückner w „Encyklopedii staropolskiej”, wydanej już w XX w., podał, że „więzienie istniało w każdym mieście”, a inny autor XX-wiecznej encyklopedii, Zygmunt Gloger, uściślił, że główne więzienie Rzeczpospolitej znajdowało się w Kamieńcu Podolskim w podziemiach zamku i nosiło obiecującą turystycznie nazwę „Indie”.