Próchnica nie jest naturalną konsekwencją starzenia. To najzwyklejsza choroba wywoływana przez bakterie, najczęściej paciorkowce: Streptococcus mutans, salivarius, sobrinus. Przetwarzają zawarte w pożywieniu cukry na kwasy organiczne, które zmiękczają i rozpuszczają szkliwo. Niewielkie dziury w zębach (ubytki) nie bolą, ale są doskonałymi wrotami dla zarazków, które przez szkliwo i zębinę docierają do miazgi. Próchnica atakuje zęby już przed pierwszymi urodzinami zaraz po wyrżnięciu mleczaków, a następnie w wieku 4–8 lat i między 12 a 18 rokiem życia. Młodzi rodzice powinni więc szczególnie troszczyć się o higienę jamy ustnej niemowląt: przecierać dziąsła gazą nasączoną rumiankiem lub przegotowaną wodą, nie karmić nocą, unikać nadmiernie słodkich, papkowatych mieszanek i syropów owocowych. Niewłaściwe jest stosowanie słodkich smoczków (o rzekomo uspokajającym działaniu) oraz karmienie butelką po 9 miesiącu życia. Dzieci chore na wczesną próchnicę najczęściej są pulchne i dobrze odżywione!
U dorosłych próchnica jest szczególnie niebezpieczna na powierzchniach stycznych zębów i w ich korzeniach. A wszystko przez węglowodany (cukry), których nie da się z naszej diety całkowicie usunąć. Można je tylko ograniczyć. Dlaczego w starożytnym Egipcie próchnica należała do najczęstszych schorzeń? Bo Egipcjanie objadali się słodkimi, kleistymi rodzynkami i daktylami. Kilogram cukierków szybko zjedzonych mniej zaszkodzi zębom niż dwa dropsy ssane przez kilka godzin.
Blokada z fluoru
Nie ma zapobiegania próchnicy bez fluoru! Mechanizm korzystnego działania tego pierwiastka na zęby zaobserwowano już sto lat temu, ale nadal nie do końca wyjaśniono, w czym tkwi jego sedno. Jest pewne, że fluor zwiększa odporność szkliwa na działanie kwasów, blokuje enzymy drobnoustrojów hamując ich przemianę materii oraz zapobiega przywieraniu zarazków do powierzchni zębów.