Fiński socjolog uważa, że plotka jest ważnym źródłem informacji o tym, co dzieje się wokół nas i jest zarazem najbliższą nam codzienną rozrywką. Zła jej reputacja wiąże się częściowo z faktem, że ci, którzy oceniali plotkę jako zjawisko, byli najczęściej jej obiektami. Byli to na ogół mężczyźni w średnim wieku, wchodzący w skład panujących elit. Plotka była zawsze ich wrogiem lub też posługiwali się nią we wrogim zamiarze. – Niewielu z nas lubi być obiektem plotki, większość jest szczęśliwa, kiedy mówi o innych – akcentuje Koskinen. Stąd też do dziś uważamy plotkę za zjawisko negatywne. W Słowniku Języka Polskiego PWN znajdujemy taką jej definicję: „Nie sprawdzona lub kłamliwa pogłoska, wiadomość powtarzana z ust do ust, najczęściej szkodząca czyjejś opinii”. Jeszcze bardziej bezwzględny wobec plotki jest jej polski ekspert Piotr Gajdziński, który w niedawno wydanej książce „Imperium plotki, czyli amerykańskie śniadanie z niemowląt” pisze, że plotkowanie związane jest z „pustką wewnętrzną i jałowością własnego życia”.
Co do definicji, to profesor Koskinen naliczył ich co najmniej 20. Wspólną ich cechą jest to, że w grę wchodzą minimum dwie osoby, które będą mówiły o osobie lub osobach trzecich. Obiekt plotki powinien być znany dla uczestników konwersacji. Plotka jest zawsze wartościująca, jeśli nie na samym jej początku, to stanie się nią w trakcie rozmowy. Moralizowanie jest zasadniczą częścią plotkowania, podkreśla Koskinen. W świecie akademickim pojawia się coraz więcej obrońców plotki, którzy uważają, że ma ona dobre strony. Kanadyjski filozof Ronald de Sousa uważa nawet, że plotkowanie jest jedną z cnót, gdyż zbliża nas do bliźnich i daje pewność, że nasza wiara w nich wsparta jest informacjami.
Nestorka skandynawistyki profesor Kerstin Nordenstam z Göteborga poświęciła plotce kilka publikacji.