Ujawniony przez „Rzeczpospolitą” raport Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego po raz kolejny pokazuje smutną prawdę o polskim wojsku – mocno niedoinwestowanym, niedbającym w wystarczającym stopniu o szkolenie żołnierzy, z olbrzymimi brakami w sprzęcie.
Po katastrofie samolotu Bryza, który wiosną rozbił się w Gdyni, Rzecznik skoncentrował się na lotnictwie Marynarki Wojennej. I słusznie, bo podobnie jak cała Marynarka, to część naszego wojska, która jeśli nie jest jeszcze w stanie wegetacji, to niebezpiecznie szybko do niego się zbliża. Od 20 lat nasi marynarze nie dostali żadnego nowego okrętu i jeśli nic się nie zmieni, za kilka lat nie będą mieli czym pływać.
Na razie MON wysupłał 400 mln zł na zakup wspomnianych Bryz właśnie. Tymczasem z raportu RPO wynika, że w Marynarce brakuje pieniędzy na podstawowe potrzeby żołnierzy. Buty wydawane raz na trzy lata, niszczą się po kilku tygodniach. W XXI wieku, w przypadku kraju członkowskiego NATO już samo komentowanie tego jest kuriozalne. Niewiele lepiej jest w innych jednostkach Marynarki. Słowo bieda, to za mało, by oddać powagę sytuacji.
Na szczęście jest i jaśniejsza strona tego, co dzieje się w polskim wojsku. Przepoczwarza się z armii niewyszkolonych poborowych, odliczających dni do wyjścia z koszar, w zawodową strukturę. Polscy piloci myśliwców nie muszą już latać na drzwiach od stodoły (czyli starych MiG-ach 21), lecz na najnowocześniejszych na świecie samolotach F-16. Mamy niezłe transportowce CASA, które zastąpiły radzieckie Antonowy. Przejmujemy też od Amerykanów sprawdzone na całym świecie Herculesy.
Dzięki doświadczeniom zdobytym w Iraku i Afganistanie, poprawiło się wyposażenie wojsk lądowych, a kilka tysięcy ich żołnierzy ma za sobą prawdziwą wojnę, a nie jedynie poligonowe podchody. Za miliony dolarów z budżetu NATO modernizowane są stacje radarowe, lotniska i porty, które jeszcze kilka lat temu wyglądały jak składy złomu.
Oczywiście patrząc na „jaśniejszą strona księżyca” trzeba pamiętać o tym, jak dużo zostało jeszcze do zrobienia. Bo bez inwestycji w sprzęt, szkolenie i wyposażenie indywidualne żołnierzy zawodowa armia nigdy nie będzie tym, czym powinna być - armią profesjonalną.