Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Prezydent samozwaniec?

Jak Jan hrabia Potocki postanowił oddać prezydenturę

Damy i kawalerowie Orderu Św. Stanisława Damy i kawalerowie Orderu Św. Stanisława Marek Henzler / Polityka
Biuro Prezydenta Potockiego na zamku Oedheim wysłało do Kancelarii Prezydenta RP komunikat, iż oprócz Lecha Kaczyńskiego Polska ma jeszcze jednego prezydenta.
Jan Zbigniew Potocki z żoną podczas pogrzebu Juliusza Nowiny - SokolnickiegoMarek Henzler/Polityka Jan Zbigniew Potocki z żoną podczas pogrzebu Juliusza Nowiny - Sokolnickiego

Na co dzień Jan Zbigniew hrabia Potocki, prezydent Rzeczypospolitej na Uchodźstwie i IX Wielki Mistrz Orderu Św. Stanisława przyjmuje gości na dziesiątym piętrze nowoczesnego biurowca w samym centrum Warszawy. Obie funkcje zawdzięcza swemu dalekiemu kuzynowi Juliuszowi Nowinie - Sokolnickiemu, w latach 1972-90 nieuznawanego przez większość emigracji prezydenta Rzeczypospolitej na Uchodźstwie. Sokolnicki najpierw mianował go Wielkim Mistrzem, a już na łożu śmierci (zmarł 17 sierpnia tego roku), w obecności angielskiego notariusza podpisał mu nominację na stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej na Uchodźstwie.

Hrabia Potocki mieszka w Polsce, tu też prowadzi interesy. Byłoby dziwne, a nawet i śmieszne, gdyby prezydent na Uchodźstwie urzędował w Warszawie, pod bokiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tymczasowe Biuro Prezydenta Potockiego otwarto zatem na zamku Oedheim w Niemczech, stąd wysłano do Kancelarii Prezydenta RP komunikat, iż oprócz Lecha Kaczyńskiego Polska ma jeszcze jednego prezydenta.

Zwłoki Sokolnickiego, spopielone w Anglii, gdzie mieszkał po wojnie, zgodnie z jego ostatnią wolą złożono w krypcie w sanktuarium w Kałkowie Godowie niedaleko Ostrowca Świętokrzyskiego („Polityka” nr 40/09 „Golgota Sokolnickiego”). Pogrzeb odbył się bez udziału władz państwowych. Żegnali go przede wszystkim kawalerowie i damy Orderu Św. Stanisława, powołanego w 1765 r. przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, nie wznowionego w II RP, a reaktywowanego w 1979 r. przez Sokolnickiego na emigracji. Sokolnicki przekształcił to odznaczenie w dziedziczony rodzinnie order prywatny, nadawany za działalność charytatywną. Uhonorował nim ponad 3 tys. osób, w tym kilkaset z Polski.

Decyzja o nominacji Potockiego Wielkim Mistrzem wzbudziła sporo kontrowersji (kawalerem Orderu był zaledwie pół roku). Jednak wiadomość o tym, że został prezydentem jeszcze bardziej zaskoczyła wiele dam i kawalerów Orderu, zwłaszcza tych z Polski. M.in. pod ich naciskiem Zbigniew Roch, rzecznik Potockiego, kilka dni temu przesłał do prezydenta Lecha Kaczyńskiego list, w którym w imieniu Potockiego deklaruje, iż Urząd Prezydenta RP na Uchodźstwie chce teraz przekazać „Prawowitemu Prezydentowi w Polsce”.

Co na to wszystko prezydent Kaczyński? Ministra Pawła Wypycha z Kancelarii Prezydenta zapytaliśmy, czy w jakikolwiek sposób zareagowano na listy z zamku Oedheim i nawiązano jakieś kontakty z hrabią. Potocki uważa bowiem, iż jego „działania zostały odebrane bardzo pozytywnie”, o czym miałoby świadczyć i to, że podczas mszy w rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki – jak mówi - „zaproponowano mi miejsce tuż za mamą ks. Jerzego, prezydentem RP i jego małżonką”.

Biuro prasowe kancelarii odpowiedziało nam, iż „w 1990 roku insygnia władz polskich na uchodźstwie zostały oficjalnie przekazane ówczesnemu Prezydentowi RP Lechowi Wałęsie przez Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego. Od tego czasu władze Rzeczypospolitej nie uznają samozwańczych władz RP”. Kancelaria nie ma też wpływu na to, kto jakie miejsce zajmuje podczas wydarzeń, których nie jest organizatorem. A mszę rocznicową organizowały władze kościelne. W takiej sytuacji mogłoby się wydawać, że polityczna misja hrabiego Potockiego została już przekreślona. Jednak w odpowiedzi biura prasowego znalazło się zdanie, że ostatnie pismo jego rzecznika „w tej chwili jest analizowane”. Co z tej analizy wyniknie, jeszcze nie wiadomo.

Juliusz Nowina - Sokolnicki za życia znany był z poczucia humoru. Ale chyba nawet on nie przewidział, że niektóre osoby i urzędy jego ostatnie nominacje i decyzje potraktują tak poważnie.

Więcej w świątecznym numerze „Polityki” w artykule „Klub pąsowych dam i kawalerów”.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną